Na terenie Anglii rozpoczął się pięciodniowy strajk młodych lekarzy. To medycy z kilkuletnim stażem pracy. W proteście bierze udział 35 tysięcy osób, co stanowi jedną czwartą wszystkich lekarzy zatrudnionych przez tamtejszą służbę zdrowia.

Personel szpitali zapowiada, że będzie reagować tylko w przypadkach, kiedy zagrożone będzie życia pacjenta. 

Strajkujących młodych lekarzy mają zastąpić w pracy medycy z dłuższym stażem pracy. Nie sprosta to jednak wymaganiom wobec których - na co dzień - zmaga się bezpłatna służba zdrowia w Anglii. 

To już  kolejny strajk medyków. Podobne protesty organizowane są od 8 miesięcy. Jak obliczono, w tym czasie odwołano łącznie ponad pół miliona rutynowych zabiegów. 

Młodzi medycy domagają się 35 procent podwyżki. Twierdzą, że od 15 lat są zaniedbywani przy ustalaniu płac. Ich pensje - jak podkreślają - przy obecnym 8 procentowym poziomie inflacji kurczą się coraz bardziej. 

Brytyjski rząd, który jest odpowiedzialny za politykę płacową w budżetówce, twierdzi, że oczekiwania młodych lekarzy są absurdalnie wysokie. Obie strony nie prowadzą na razie żadnych rozmów. Sytuacja jest patowa. 

Lekarz zaczynający pracę w powszechnej służbie zdrowia na początku swojej kariery zarabia niecałe 30 tys. funtów. To niewiele więcej niż może oczekiwać absolwent każdego uniwersyteckiego kierunku.