Nowy seryjny morderca na motocyklu sieje terror w Paryżu. Napastnik działa podobnie jak zabity wcześniej przez antyterrorystów w Tuluzie islamski ekstremista Mohamed Merah. Większość z czterech ofiar została zamordowana strzałami w głowę, w biały dzień.

Na razie nie wiadomo, czy seryjny morderca z Paryża może być powiązany z Merahem, którego zastrzelili antyterroryści. Media przypominają jednak, że ekstremista z Tuluzy wyznał przed śmiercią jednej z francuskich dziennikarek, że nie działał sam. Powiedział także, że jego wspólnicy planują ataki w Paryżu, Lyonie i Marsylii.

Według policji, seryjny morderca z regionu paryskiego zaczął jednak zabijać ludzi wcześniej niż Merah, bo pierwszego zabójstwa dokonał w listopadzie ubiegłego roku. Mają o tym świadczyć badania pocisków, które w przypadku czterech dotychczasowych ofiar pochodzą z tej samej broni.

Napastnik atakuje ludzi na klatkach schodowych budynków i na parkingach południowych przedmieść Paryża. W czwartek zastrzelił w Grigny 47-letnią kobietę algierskiego pochodzenia.

Według świadkow ostatniego zabójstwa, sprawca ma około 180 cm wzrostu, jest szczupły. Miał na sobie ciemną skórzaną kurtkę i czarny kask. Policja poinformowała, że poruszał się prawdopodobnie na niebieskim motocyklu Suzuki GXSR 1000. Rozpoczął się wyścig z czasem! - twierdzi policja, która usiłuje schwytać nowego seryjnego mordercę zanim ponownie kogoś zastrzeli. Kontrolowani są m.in. wszyscy motocykliści na południowych przedmieściach francuskiej stolicy.

Seryjny morderca z Tuluzy

22 marca - Mohamed Merah - domniemany sprawca zabójstw trzech francuskich komandosów i masakry przed żydowska szkołą w Tuluzie - został zastrzelony przez antyterrorystów. Merah nie żałował tego, co zrobił. Żałował jedynie, że nie zamordował więcej ludzi - powiedział wtedy szef antyterrorystycznej sekcji paryskiej prokuratury Francois Molins. Molins podał też, że Merah sfilmował wszystkie ataki, a nagrania udostępnił w internecie.

W sprawie ataków na południu Francji toczy się śledztwo. Policja próbuje ustalić, czy Merah miał wspólników. Podczas rozmów z funkcjonariuszami Merah szczycił się tym, że upokorzył Francję. Mówił też, że jest mudżahedinem i należy do Al-Kaidy. Zabójstwa miały być zemstą za śmierć palestyńskich dzieci w konflikcie izraelsko-palestyńskim oraz odwetem na francuskiej armii za udział w zagranicznych interwencjach.

Organizacja powiązana z Al-Kaidą Islamskiego Maghrebu (AQMI) - Dżund al-Chalifa - wzięła na siebie odpowiedzialność za zabójstwo przed szkołą w Tuluzie. 19 marca jeden z rycerzy islamu, nasz brat Jussef, przeprowadził błogosławioną operację, która zachwiała filarami syjonistów i krzyżowców na świecie - napisała organizacja. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że Dżund al-Chalifa stoi za zamachem.

Grupa wezwała francuski rząd, by "ponownie rozważył swoją politykę wobec muzułmanów" i "porzucił tendencje wrogie islamowi". Mudżahedini są zdecydowani, by odpowiedzieć na każdą kroplę krwi niesłusznie przelaną w Palestynie, Afganistanie i innych krajach muzułmańskich - czytamy w komunikacie.

Policja i służby specjalne w ogniu krytyki

W związku z tragicznymi wydarzeniami w rejonie Tuluzy, rozgorzała polemika wokół funkcjonowania policji i służb specjalnych. Lewicowa opozycja i część mediów twierdzi, że można było wcześniej schwytać islamskiego ekstremistę, który został zabity dopiero po ponad 30 godzinach oblężenia jego domu w Tuluzie.

Francuskie media ujawniły, że już wcześniej nazwisko Meraha pojawiło się na liście 20 osób podejrzanych o zamordowanie trzech komandosów. Istniało duże prawdopodobieństwo, że napastnik kontaktował się z jednym z tych żołnierzy. Policja uzyskała listę 570 numerów interfejsów sieciowych (adresów IP) komputerów, których użytkownicy weszli na stronę z ogłoszeniem. Sprawdzaniem numerów z listy zajmowało się jednak tylko ośmiu funkcjonariuszy. Część mediów sugeruje, że jeżeli byłoby ich więcej, to być może Merah zostałby schwytany przed dokonaniem masakry przed żydowską szkolą w Tuluzie.

Według niektórych specjalistów, skompromitowały się również francuskie służby specjalne. Część z nich twierdzi, że powinny one ciągle "mieć na oku" wszystkie osoby rezydujące we Francji , które - jak Merah - odbyły szkolenia w obozach treningowych Al-Kaidy w Afganistanie i Pakistanie. Kiedy jednak policja chciała aresztować 23-latka, okazało się, że funkcjonariusze nie znają jego aktualnego adresu zamieszkania. Źródła w służbach specjalnych sugerują, że ekstremistę kilkakrotnie przesłuchano w sprawie pobytów w Afganistanie i Pakistanie, ale funkcjonariusze uznali, że nie stanowi on zagrożenia, bo jest "normalnym obywatelem".

Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe przyznał, że być może w funkcjonowaniu francuskich służb istnieją nieprawidłowości. Na prośbę francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych zamknięto stronę na Facebooku poświęconą Mohamedowi Merahowi, która powstała tuż po jego śmierci. Do momentu wyłączenia strony "polubiło" ją ponad 430 osób. Użytkownicy umieszczali na niej komentarze krytykujące policję i chwalące radykalnych islamistów.