Prezydent Francji żąda nowej reformy Unii Europejskiej. Miałaby ona dotyczyć przede wszystkim strefy Schengen. "Jeśli negocjacje w tej sprawie nie zakończą się sukcesem w ciągu roku, Francja przywróci kontrole na własnych granicach" - zapowiedział Nicolas Sarkozy.

Sarkozy oświadczył, że w tej chwili zewnętrzne granice europejskiej strefy są dziurawe i strefa Schengen jest otwarta dla imigrantów. Dlatego zażądał zreformowania tej strefy w podobny sposób, jak zreformowany został euroland.

Prezydent Francji uważa, że powinny być organizowane regularne szczyty przywódców krajów członkowskich, w tym Polski. Państwa, które będą zbyt łagodne wobec imigrantów, powinny zostać wykluczone z układu z Schengen.

To jednak nie koniec francuskiego projektu nowej reformy UE. Sarkozy dał krajom Wspólnoty dwanaście miesięcy na wprowadzenie zakazu uczestnictwa firm z innych kontynentów w przetargach na kontrakty subwencjonowane z kas publicznych. Chodzi o to, by np. chińskie przedsiębiorstwa nie mogły budować europejskich dróg i autostrad, bo - według Sarkozy'ego - zwiększa to bezrobocie w UE.

Prezydent Francji chce również zakazać wyposażania urzędów i firm publicznych w UE w sprzęt, który produkowany jest poza jej obrębem. Grozi, że jeżeli w ciągu roku nie będzie unijnego porozumienia w tej sprawie, to Francja wprowadzi tę zasadę u siebie - nie pytając Komisji Europejskiej o zdanie.

Wielu obserwatorów zauważa jednak, że postulowana przez Sarkozy'ego reforma może być w praktyce bardzo trudna do przeprowadzenia. Ciężko jest wyposażyć wszystkie urzędy w komputery, które są produkowane w Unii, bo zdecydowana większość urządzeń tego typu powstaje właśnie w Chinach.

Komentatorzy zauważają też, że to Francja jest jednym z krajów strefy Schengen, który dotychczas wpuszczał na swoje terytorium najwięcej imigrantów z krajów arabskich.

Podkreślają, że dzięki propozycji "protekcjonistycznej" reformy UE Sarkozy chce zyskać przed wyborami prezydenckimi większe poparcie cierpiących rodaków, którzy są przerażeni kryzysem i rekordowo wysokim bezrobociem we Francji.

W tej chwili faworytem wyścigu do Pałacu Elizejskiego jest bowiem kandydat socjalistów Francois Hollande, który ma nad obecnym prawicowym prezydentem około 8-10-procentową przewagę w sondażach. Część mediów sugeruje, że Sarkozy'emu brakuje propozycji dotyczących rozwiązania kryzysu w samej Francji i ultimatum postawione Unii jest jedynie "zasłoną dymną".