Premier Rosji Władimir Putin oświadczył w wywiadzie dla dziennika "Kommiersant", że celem opozycji w Rosji jest prowokowanie władz. Dlatego - jego zdaniem - zasługuje ona, by dostawać "pałką po łbie".

Szef rządu przypomniał, że na przeprowadzenie masowej manifestacji wymagana jest zgoda władz. Otrzymałeś? Idź i protestuj. Jeśli nie - nie masz prawa. A jeśli wychodzisz (na ulice), nie mając prawa, to dostawaj pałką po łbie - powiedział.

Od marca 2009 roku opozycja usiłuje zorganizować na Placu Triumfalnym, w centrum Moskwy, akcję w obronie prawa do zgromadzeń, zapisanego w artykule 31. konstytucji Federacji Rosyjskiej. Próby takie podejmuje w ostatnim dniu każdego miesiąca liczącego 31 dni. Swoją inicjatywę nazwała Strategią 31.

Władze nie wyrażają zgody na te manifestacje i wysyłają przeciwko opozycjonistom siły specjalne milicji OMON, które za każdym razem brutalnie rozprawiają się z protestującymi, zatrzymując po kilkadziesiąt lub nawet sto kilkadziesiąt osób.

Kolejna taka manifestacja planowana jest na jutro. Tym razem władze kazały ogrodzić Plac Triumfalny, twierdząc, że rusza tam budowa podziemnego parkingu. Jednak rosyjskie media ustaliły, że nie ma jeszcze nawet projektu takiej inwestycji.

Według Putina, jeśli opozycja rzeczywiście chce coś powiedzieć, skrytykować władze, to może to zrobić w inny sposób, za pośrednictwem mediów. Można się wypowiedzieć za rogiem toalety publicznej, a usłyszy to cały świat, bo będą tam kamery - powiedział. Zdaniem rosyjskiego premiera, opozycji zależy jednak na prowokowaniu władz, by mogła mówić, że depczą one prawa człowieka.

Pytany o wybory prezydenckie w 2012 roku, Putin dał do zrozumienie, że poważnie myśli o starcie. Jestem zainteresowany tymi wyborami bardziej, niż ktokolwiek inny. Najważniejsze, aby problem 2012 roku nie zepchnął nas z drogi stabilnego rozwoju - oznajmił.

Premier powiedział również, że przeanalizował swoje 10 lat u sterów Rosji i nie znalazł żadnego błędu. Wystąpił też w obronie instytucji "następcy", oceniając, iż jest ona zgodna z zachodnimi tradycjami.

Putin był prezydentem w latach 2000-08, przez dwie czteroletnie kadencje. Opuszczając Kreml zarekomendował wyborcom swojego zaufanego współpracownika Dmitrija Miedwiediewa, którego kadencja upływa w 2012 roku. Obaj politycy mówili już publicznie, że wspólnie zdecydują, który z nich stanie do wyborów.

Jeśli chodzi o to, co powinienem robić, a czego nie, to mam tylko dwa wyjścia: albo stać na brzegu i patrzeć, jak płynie woda, jak coś się rozpada i ginie, albo się wtrącić. Preferuję ingerowanie - oświadczył Putin.