Premier Iraku Adil Abd al-Mahdi zapowiedział, że złoży rezygnację ze stanowiska, żeby parlamentarzyści mogli wybrać nowy rząd - podaje agencja Reutera, powołując się na oświadczenie kancelarii premiera.

Decyzja al-Mahdiego jest wynikiem piątkowego apelu najwyższego przywódcy szyickiego w Iraku ajatollaha Ali Sistaniego o zmianę władzy. Ataki przeciwko protestującym pokojowo są zakazane - cytował słowa Sistaniego jego przedstawiciel podczas piątkowych modlitw w Karbali. Zaapelował też do uczestników demonstracji o zachowanie spokoju i unikanie aktów przemocy i wandalizmu. Podkreślił, że kraj nie może pogrążyć się w wojnę domową czy tyranię.

Reuters informuje, że od początku antyrządowych protestów zginęło co najmniej 408 osób. W większości byli to nieuzbrojeni uczestnicy demonstracji. Źródła medyczne przekazały, że bilans ofiar śmiertelnych wzrósł po czwartkowych starciach między protestującymi i siłami bezpieczeństwa w Nasirii na południu kraju, gdzie zginęło 46 osób.

To największe protesty w Iraku od upadku reżimu Saddama Husajna w 2003 roku. Ruch kontestacji przeciwko brakowi miejsc pracy i nieregularnym dostawom prądu i wody pitnej rozpoczął się 1 października w Bagdadzie, po czym zaczął ogarniać także południowe prowincje kraju. Protestujący wzywają do obalenia rządu i uciekają się do strajków, blokad dróg, portów i instalacji naftowych oraz do akcji nieposłuszeństwa obywatelskiego.

Politycy i rządzący obwiniani są o chroniczną korupcję, blokującą odbudowę kraju po latach konfliktów religijnych i niszczycielskiej wojnie, w której pokonano dżihadystyczne Państwo Islamskie. Mimo wielkich rezerw ropy naftowej część ludności Iraku żyje w biedzie, z ograniczonym dostępem do czystej wody, elektryczności, opieki zdrowotnej czy edukacji.

ZOBACZ: Trzy eksplozje w Bagdadzie. Zginęło sześć osób, jest wielu rannych