Polska może opóźnić, a nawet zablokować rosyjskie plany budowy omijającego nasz kraj Gazociągu Północnego. A wszystko za sprawą międzynarodowej konwencji z Espo dotyczącej wpływu inwestycji transgranicznych na środowisko.

W resorcie środowiska - jak dowiedział się nasz reporter Krzysztof Zasada - kończą się właśnie prace nad odpowiedzią na ekologiczną ekspertyzę przesłaną przez inwestora bałtyckiej rury spółkę Nord Stream.

Polska strona ma wiele zastrzeżeń, które podzielają również inne państwa leżące nad Bałtykiem. Kluczową kwestią jest brak opisu w dokumencie wariantów gazociągu, co jest wymagane prawem – podkreśla Artur Kawicki z resortu. Co ciekawe, zwraca się o to nie tylko Polska, ale także Niemcy.

Inwestor poza wariantem morskim musi pokazać kilka wariantów lądowych i ocenić ich oddziaływanie na środowisko. Ma także porównać czy te lądowe warianty nie będą mniej szkodliwe dla środowiska – wyjaśnia Kawicki.

Dodajmy, że wykonanie takich ekspertyz zgodnie z procedurami powinno zająć minimum dwa lata, a Nord Stream chciał je mieć gotowe już za rok. Ponadto Polska chce także podmorskiej inwentaryzacji broni chemicznej wrzucanej do Bałtyku przez dziesięciolecia. Zaznaczmy, że swoje zastrzeżenia do ekspertyz Polska może zgłaszać na każdym etapie.

Niewywiązanie się inwestora z tych postulatów będzie skutkowało międzynarodowym sporem w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości. A postulaty siedmiu nadbałtyckich państw dotyczące kwestii ekologicznych trafią do inwestora podmorskiej rury w piątek.

Czy ta strategia osłabi optymizm Rosjan? Moska na razie chce dowiedzieć się, jakie ekspertyzy musi przeprowadzić, by uspokoić kraje nadbałtyckie. Te uwagi są potrzebne, by można je było włączyć w nasz program badań wpływu rurociągu na środowisko. Będą one prowadzone wiosną i latem, a na początku jesieni przedstawiamy pełny raport - stwierdziła Irina Wasiliewa, rzeczniczka Nord Stream. Przedstawicielka dodała, że właśnie ten raport będzie podstawą do wielkiej dyskusji, czy rurociąg zachwieje ekologią Bałtyku.

Polska ma także dyplomatycznego asa w rękawie. Znany jest już bowiem przebieg gazociągu. Według współrzędnych podanych przez inwestora rura ma być pociągnięta poza naszymi wodami terytorialnymi. Jednak fragment gazociągu wchodzi w sporną polsko-duńską strefę, w której Polska na razie mam pełnię władzy. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Zasady: