Po krwawym poniedziałku, w którym zginęło 60 Palestyńczyków, od dwóch dni utrzymuje się względny spokój na granicy Izraela i Strefy Gazy - donosi specjalny wysłannik RMF FM na Bliski Wschód Patryk Michalski. Jak pisze izraelski dziennik "Haaretz", nastroje nieco uspokoiły się po rozmowach władz Egiptu z Hamasem. Izraelczycy żywią nadzieję, że nie dojdzie do zapowiadanych na jutro masowych demonstracji palestyńskich.

Wysłannik RMF FM donosi, że życie w stolicy Palestyny na pierwszy rzut oka wygląda zupełnie normalnie. Sprzedawcy rano otworzyli swoje stragany, a dzieci poszły do szkoły. Ale mieszkańcy mówią, że w ostatnich dniach, gdy spływały informacje o kolejnych zabitych w Strefie Gazy, tłumy gromadziły się na jednej z głównych ulic miasta, obwieszonej plakatami. Jeden z nich przedstawia panoramę Jerozolimy na tle palestyńskiej flagi. Na innym widnieje hasło: Z pokolenia na pokolenia mamy prawo do Jerozolimy i powrotu do niej. 

Niektórzy przeżywają ostatnie zamieszki bardzo osobiście: Jestem z Gazy, ale urodziłem się w Ramallah. Przepraszam to dla mnie trudne, naprawdę trudne. Nie mogę mówić - usłyszał reporter RMF FM od jednego ze spotkanych Palestyńczyków.

Jutro - jak w każdy piątek w ostatnich tygodniach - w Strefie Gazy znów spodziewane są protesty i starcia Palestyńczyków z izraelskim wojskiem. Wysłannik RMF FM, który wyruszył dziś z Jerozolimy do Ramallah w centralnej Palestynie, podkreśla, że setki Palestyńczyków codziennie pokonują tę trasę liczącą niecałe 20 km. Spędzają jednak w autobusie - mimo niewielkiej odległości - nawet kilka godzin, bo wyjeżdżając z Jerozolimy lub do niej wracając wszyscy zazwyczaj są dokładnie kontrolowani na pograniczu. 

Współpasażerowie mówili dziennikarzowi RMF FM, że to "ciemne strony życia pod okupacją", bo tak nazywają obecność izraelskich uzbrojonych żołnierzy stojących wzdłuż wysokiego betonowego ogrodzenia. Czas podróży umila grające radio i rozmowy o rozpoczynającym się Ramadanie. Zza okna po palestyńskiej stronie widać antyizraelskie hasła i mural - przedstawiające legendarnego przywódcę Jasera Arafata - relacjonuje Patryk Michalski.

Przypomnijmy, że podczas gwałtownych protestów ludności palestyńskiej w Strefie Gazy na granicy z Izraelem w poniedziałek izraelskie wojsko zastrzeliło 60 Palestyńczyków i raniło ok. 2,8 tys. We wtorek zginęło kolejnych dwóch Palestyńczyków. Protestowano przeciwko przeniesieniu ambasady USA w Izraelu z Tel Awiwu do Jerozolimy.

Pacyfikacja ludności palestyńskiej przez wojsko izraelskie wywołało protesty społeczności międzynarodowej. Turcja i RPA wezwały swych ambasadorów w Izraelu na konsultacje. Według tureckich mediów, MSZ w Ankarze nakazało izraelskiemu ambasadorowi, by "na jakiś czas" opuścił kraj, a Izrael to samo nakazał tureckiemu konsulowi w Jerozolimie.

(m)