Kontrola bagażu to już za mało. Amerykanie zaczną za kilka tygodni testy nowego urządzenia, które bez wiedzy pasażerów, będzie prześwietlać ich emocje i intencje. Jeśli superkomputer uzna, że zachowujemy się na lotnisku podejrzanie, zostaniemy skierowani na szczegółową kontrolę.

To kolejny specyficzny skaner naszego ciała, który nie szuka metalowych rzeczy, ale pewnych podejrzanych sygnałów, które płyną z naszego organizmu. Chodzi głównie o temperaturę, rytm serca czy tempo oddechu. Wszystko to jest podglądane bez fizycznego kontaktu z pasażerem. Wszystko może też być sygnałem, że mamy coś do ukrycia.

W przyszłości ten superkomputer ma także czytać mimikę naszej twarzy i według zaprogramowanych kryteriów ustalać czy grymasy to tylko efekt zniecierpliwienia długą kolejką na lotnisku, czy może czegoś więcej.

Testy nowego systemu dopiero się rozpoczną, ale jego projektanci już zapewniają, że skaner odróżnia zdenerwowanie pasażera, który boi się lotu od tego, który denerwuje się np. z powodu planowanego zamachu. Jeśli to wszystko prawda, to za kilka lat na amerykańskich lotniskach będziemy prześwietlani także pod kątem bieżących emocji.