Z oddziału specjalnego "Alfa" białoruskiego KGB uciekł za granicę jeden z oficerów - informuje niezależna białoruska gazeta "Nasza Niwa". Do ucieczki miało dojść pod koniec września. Teraz oddział, w którym służył mężczyzna, został umieszczony "na kwarantannie" - służby sprawdzają, czy mogą w nim być kolejni "zdrajcy".

"Nasza Niwa" dowiedziała się o ucieczce oficera z oddziału "Alfa" białoruskiego KGB z niezależnych źródeł spoza Białorusi. Do zdarzenia miało dojść pod koniec września. 

Według portalu mężczyzna miał stopień kapitana. Dziennikarze nie ustalili jego nazwiska, pozycji, ani tego jaki miał dostęp do informacji miał dostęp i w jakich "operacjach" KGB wcześniej brał udział.

Wiadomo, że po ucieczce mężczyzny cały oddział, w którym służył, trafił na "kwarantannę". Oznacza to czasowe zawieszenie w wykonywaniu zadań. Teraz członkowie "Alfy" są sprawdzani przez służby pod kątem ich lojalności.

"Nowa Niwa" ustaliła, że w ucieczce i przekroczeniu granicy pomogli mężczyźnie członkowie białoruskiego opozycyjnego podziemia.

Wiadomo, że służby antyterrorystyczne w jednym z sąsiadujących z Białorusią krajów sprawdzają teraz mężczyznę

Informację o uciecze oficera przekazał też białoruski opozycjonista Franciszak Wiaczorka. Według niego reżim Alaksandra Łukaszenki obawia się, że mężczyzna może stanowić istotne źródło informacji dla państw zachodnich. Wiaczorka twierdzi, że Łukaszenka jest przerażony wizją zdrady i przeprowadza wewnętrzną czystkę.