Niemiecka prokuratura wysłała oficjalne pismo do rodziców Madeleine McCann, informujące, że ich córka nie żyje. Trzyletnia Brytyjka została porwana podczas rodzinnych wakacji w Portugalii 13 lat temu.

Obecnie głównym podejrzanym w tej sprawie jest 43-letni Niemiec odsiadujący obecnie karę więzienia za gwałt na 72-letniej kobiecie.

To specyficzne powiadomienie. Niemiecka prokuratura nie ujawniła bowiem w nim faktów, które potwierdzałyby teorię o śmierci dziewczynki.

Co więcej, te informacje nie zostały przekazane brytyjskiej i portugalskiej policji, które prowadzą własne czynności operacyjne. Na przykład Scotland Yard nadal trzyma się tezy, że dziewczynka zaginęła. Do dziś nie odnaleziono jej ciała, a podejrzany o jej porwanie i zabójstwo Niemiec, Christian B, nie przyznał się do winy.

Christian B. przebywał w Portugalii

Niemiecka prokuratura zdaje sobie sprawę, że utrzymywanie rodziców Madeleine w takim zawieszeniu może być dla nich bardzo niekomfortowe, ale ujawnianie szczegółów na tym etapie śledztwa jest - jej zdaniem - niepożądane. Może bowiem wpłynąć na jakość materiałów dowodowych i podjęcie ostatecznej decyzji o postawieniu aktu oskarżenia.

Christian B. przebywał w Portugalii w czasie gdy Madeleine McCann zaginęła. Potwierdzają to billingi telefoniczne i osoby z którymi się spotykał, w tym dwie Brytyjki, z którymi utrzymywał bliskie kontakty.

Jedna z nich poinformowała policję o rozmowie przeprowadzonej z nim dzień przed zaginięciem dziecka, w której mężczyzna miał ją poinformować, że ma do zrobienia "bardzo trudną robotę". Po zniknięciu Madeleine ostrzegł ją, by unikała miejsca gdzie przebywali państwo McCann. Następnie zniknął z pola widzenia na trzy lata.

Niemiecka policja wpadła na jego trop, gdy pochwalił się jednemu ze znajomych, że to on był sprawcą porwania i gwałtu na sędziwej Amerykance, za co odsiaduje obecnie wyrok siedmiu lat więzienia w Kilonii. Od tego czasu z podejrzanym połączono inne zaginięcia dzieci w Niemczech i Hiszpanii.

Opracowanie: