Niemcy drżą o włoskie finanse. Gdyby trzecia pod względem wielkości gospodarka strefy euro runęła, Europa mogłaby tego wytrzymać. "Bankructwo Włoch to plotki" - dementował szef niemieckiego resortu finansów Wolfgang Schaeuble. Ocenił, że program oszczędnościowy włoskiego rządu brzmi przekonywująco.

Wolfgang Schaeuble dodał, że takie spekulacyjne próby, jak wczorajszy atak na giełdę w Mediolanie, to zwykła zagrywka przed spotkaniem ministrów finansów.

Powody do niepokoju jednak są. W weekend Angela Merkel rozmawiała z Silvio Berlusconim, by utwierdzić go w słuszności realizacji planu oszczędnościowego, a teraz do tego samego przekonuje włoski parlament.

Upadek Włoch byłby katastrofą, bo nie tylko Niemcy, ale tez Francja, Hiszpania, czy Luksemburg, mają we włoskich papierach po ponad 100 miliardów euro. Dokładnie tyle wyniosła cała pomoc dla Greków.

Prezydent Włoch Giorgio Napolitano zaapelował o "narodową jedność w obliczu trudnych prób, które są na porządku dziennym" oraz "wstrząsów na rynkach".

Komentując spadki na giełdzie minister finansów Giulio Tremonti oświadczył: "Wyślemy na rynki mocny sygnał". Za taki uznał przyjęty przez rząd Silvio Berlusconiego wielki program oszczędnościowy do 2014 roku szacowany na 47 miliardów euro, który ma doprowadzić do redukcji deficytu. W tym tygodniu będzie on przedmiotem prac w parlamencie.

Sami Włosi obawiają się, że w kraju powtórzy się grecki scenariusz. Według mnie najwyższy czas, by spekulanci trafili do więzienia. Nie wolno wierzyć amerykańskim ratingom. Amerykanie zawsze grają na dolara. Niestety - przy obecnym rządzie nie ma dla nas żadnej nadziei - mówił mieszkaniec Rzymu.