Chłopiec, który był skazany na śmierć głodową w domu dziecka w Bułgarii, został przed rokiem adoptowany przez amerykańską rodzinę. Po 12 miesiącach uśmiecha się do aparatu fotograficznego. Jego losy opisała na Facebooku jego adopcyjna mama.

Pewna Amerykanka przemierzyła pół świata, żeby przed rokiem zaadoptować chłopca z bułgarskiego sierocińca. Ryan, bo tak nazwała synka, w wieku 7 lat ważył niecałe 4 kilogramy. Jego ciało pokryło się owłosieniem. W ten sposób natura próbowała ratować mu życie, utrzymując ciepłotę organizmu potrzebną do przetrwania. 

12 miesięcy po tym, jak Ryan został zabrany do rodziny w Stanach Zjednoczonych, waży ponad 10 kilogramów.

Nasze pierwsze spotkanie było straszne. To były tylko kości i skóra, wyglądał jak szkielet - powiedziała Priscilla Morse - Pierwsza myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie ,to było "on umrze".

Ale udało się. Dwa pierwsze tygodnie w USA chłopiec spędził w szpitalu. Jak się okazało, dziecko cierpiało na szereg chorób, takich jak porażenie mózgowe, małogłowie, skoliozę i karłowatość.

Państwo Morse mają dwójkę biologicznych dzieci. Wcześniej adoptowali też dziewczynkę w Rosji.

(j.)