To mogła skończyć się tragedią - mówi o nielegalnej imprezie w bunkrze w Oslo norweska policja. Młodzi ludzie włamali się do nieczynnego bunkra i urządzili pod ziemią przyjęcie urodzinowe. Podczas zabawy podtruli się tlenkiem węgla.

Jak szacuje norweska policja, w nielegalnej imprezie w bunkrze mogło wziąć udział nawet 200 osób w wieku 20-30 lat. Włamali się do nieczynnych podziemi, mieli ze sobą agregaty na diesla. Urządzenia prądotwórcze miała zapewnić światło i napięcie do odtwarzania muzyki elektronicznej.

"Na imprezie było wiele osób, które zażyły narkotyki oraz piły alkohol. W połączeniu ze złym powietrzem nie dało to dobrego rezultatu" - stwierdził Arve Rotterud z policji w Oslo.

Norweska policja odkryła nielegalną imprezę, gdy patrol natknął się na dziwnie zachowującą się młodzież.

Na miejscu straż pożarna dostarczyła świeżego powietrza do wnętrza jaskini oraz przeszukała kręte pomieszczenia. Według policji, w bunkrze było tylko 16 procent tlenu.

W sumie do szpitala z objawami zatrucia tlenkiem węgla trafiło 25 osób. Stan kilku z nich jest krytyczny.

Jak pisze norweska gazeta "VG", młodzi ludzie umówili się na party na zamkniętej grupie na Facebooku. Jedna z osób, oburzona planami zorganizowania tak dużej imprezy w czasie epidemii koronawirusa, zadzwoniła na policję. "Powiedziałam co się szykuje i że powinni to sprawdzić. Osoba, z którą rozmawiałam, wydawała się nie być tym zainteresowana" - powiedziała kobieta.

Do wykutego w skale bunkra prowadzi tylko jedno niewielkie wejście. Po jego pokonaniu wyłania się jaskinia o głębokości 70 metrów.