Tysiące ludzi wciąż pozostaje bez prądu po wichurze, która w piątkowy wieczór przetoczyła się przez kilka stanów w USA. W jej wyniku zginęło 12 osób, a dziesiątki zostało rannych.

Prezydent Stanów Zjednoczonych Barrack Obama skierował do kilku stanów służby federalne, by te koordynowały akcję usuwania zniszczeń.

Mieszkańcom poszkodowanych rejonów jest dostarczana woda. Utworzono tam też specjalne punkty, gdzie można się ochłodzić, bo temperatura na zewnątrz przekracza 40 stopni.

Najwięcej kłopotów sprawia brak prądu, bo z tego powodu nie działa klimatyzacja. Na skrzyżowaniach zaś nie działają sygnalizatory, a wiele sklepów jest wciąż zamkniętych.

Usuwanie gigantycznej awarii może potrwać jeszcze nawet kilka dni. Jedni złorzeczą na zakłady energetyczne, inni mówią, że mogą dzięki temu odpocząć: Dzięki temu nie oglądamy telewizji i nie korzystamy z internetu - mówi z uśmiechem mieszkaniec stanu Wirginia, w którym wichura spowodowała największe szkody. Wszystko jest w porządku, dopóki nie zacznie się nam marnować jedzenie w lodówce - dodaje jednak po chwili.'

Poszkodowani mieszkańcy stolicy USA i okolic

W sobotę informowaliśmy, że w okolicach samego Waszyngtonu bez prądu zostało ponad 1,5 miliona ludzi. To skutek przejścia gwałtownych burz, które nastąpiły po bardzo upalnym dniu - termometry w stolicy USA wskazywały bowiem ponad 40 stopni. Silny wiatr pozrywał tam linie energetyczne. Przez wiele godzin były problemy z telefonami i trudno było gdziekolwiek się dodzwonić.