Bunt w rodzinie Kim Dzong Ila. Jak informuje agencja Associated Press, najstarszy syn przywódcy Korei Północnej - Kim Dzong Nam - stwierdził, że jest przeciwny dziedzicznemu przekazaniu władzy trzeciemu pokoleniu swojej rodziny. Obecnie jako następcę dyktatora wymienia się jego 27-letniego syna Kim Dzong Una.

A jeszcze do niedawna zarówno seulskie, jak i tokijskie koła wywiadowcze podawały, że najpewniejszym następcą północnokoreańskiego przywódcy jest właśnie Kim Dzong Nam. Faworyt do sukcesji stracił jednak przychylność ojca z powodu swego nieprzewidywalnego zachowania. W 2001 roku został złapany na próbie przekroczenia japońskiej granicy na fałszywym paszporcie. Powiedział wówczas japońskim władzom, że chciał odwiedzić tokijski Disneyland.

Teraz, choć skrytykował dziedziczne przekazywanie władzy, zaznaczył, że sukcesja powinna być zaakceptowana, jeśli istnieją wewnętrzne czynniki do jej przeprowadzenia.

Typowany na następcę ojca Kim Dzong Un otrzymał niedawno stopień generalski, został też wprowadzony do ścisłego kierownictwa rządzącej Partii Pracy Korei i kilkakrotnie pokazał się publicznie u boku ojca. Uważa się to za oznakę przygotowywania go na przyszłego przywódcę państwa.