Na blisko 30 lat podzielił nie tylko miasto i państwo, ale też mentalność ludzi żyjących po jego obu stronach. Wraz z jego upadkiem 9 listopada 1989 roku zakończyła się zimna wojna i trwający od końca II wojny światowej podział Europy na aliancką i sowiecką strefę wpływów. Mur Berliński – bo o nim mowa – powstał, by powstrzymać emigrację ze wschodniej części Niemiec i samego Berlina do jego zachodniej, alianckiej zony. Od 13 sierpnia 1961 roku rozpoczął się podział miasta. Najpierw ustawiono zasieki z drutu kolczatego, potem wzniesiono sam mur. Ci, którzy próbowali go sforsować, ginęli. Sama próba przedostania się do zachodniej części miasta była przestępstwem. Mimo to przez Mur Berliński udało się uciec ponad 5 tysiącom obywateli NRD. I tak do historycznego przemówienia w czerwcu 1987 prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan przed Bramą Brandenburską, w którym zwracał się do ówczesnego przywódcy ZSRR: "Panie Gorbaczow, otwórz pan te bramę. Panie Gorbaczow, zburz pan ten mur". Dwa lata później 9 listopada przy Bornholmer Strasse otwarto pierwsze przejście graniczne między Wschodnim a Zachodnim Berlinem. W kierunku muru ruszyły tysiące berlińczyków…

Dlaczego mur?

Geneza Muru sięga 1945 roku, kiedy to po wojnie na mocy ustaleń na konferencji jałtańskiej Niemcy zostały podzielone między aliantów a sowietów. Podzielony został też sam Berlin. Wydzielono w nim 4 strefy: amerykańską, brytyjską, francuską i radziecką. Bardzo szybko zaczęły być widoczne różnice w poziomie życia po obu stronach. Niemcy Zachodnie oraz zachodnie dzielnice Berlina korzystały na Planie Marshalla. W powołanej w 1949 roku Niemieckiej Republice Demokratycznej postępowała sowietyzacja. Coraz więcej osób decydowało się więc na emigrację na Zachód. Od 1952 roku NRD od RFN oddzielały zasieki, druty kolczaste i strażnicy pod bronią. Stosunkowo łatwo było natomiast przemieszczać się między wschodnimi a zachodnimi dzielnicami Berlina. Do początku lat 60. z Niemiec Wschodnich wyemigrowały prawie 3 miliony osób. Na Zachód wyjeżdżali głównie specjaliści: lekarze, prawnicy, architekci, nauczyciele - osoby młode. Władze NRD straty z tego tytułu wyceniły na 9 miliardów dolarów. Na 17 miliardów szefostwo NRD wyceniło nakłady poniesione na edukację osób, które potem uciekły do RFN. Plan budowy muru trzymany był w tajemnicy. Jeszcze w połowie czerwca 1961 roku Walter Ulbricht, I sekretarz Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED) zapewniał na konferencji prasowej, że nikt nie miał zamiaru budować muru. 2 miesiące później Ulbricht wydał polecenie fizycznego podzielenia Berlina.


Jak budowano mur?

13 sierpnia 1961 roku zaczął się podział Berlina. Nie od razu stanął betonowy mur. Na początku pojawiły się zasieki z drutu kolczastego. Ulice zostały podzielone, nawierzchnia zerwana. Zachodnie linie metra i kolei S-Bahn, których trasy przebiegały przez terytorium Berlina Wschodniego, przestały się zatrzymywać na niektórych stacjach. Ochrzczono je mianem "stacji widm". Pierwsze betonowe elementy muru zaczęto ustawiać 15 sierpnia. Mur przez lata zmieniał wygląd, by utrudnić jego przekroczenie. Pierwszy mur wzniesiony był głównie z pustaków, potem zmieniono to na betonowe bloki, dobudowano drugi mur wewnętrzny. Finalna wersja stanęła na granicy w 1975 roku. Grenzmauer 75 zbudowany został z bloków ze zbrojonego betonu o wysokości 3,5 metra. Na szczycie umieszczono betonową rurę, która utrudniała chwytanie się i wspinaczkę. Mur otoczył cały Berlin Zachodni, który był enklawą wewnątrz NRD. Ta granica miała długość 155 km, z czego 43 km to mur rozdzielający Berlin Wschodni od Zachodniego.

Ściana to nie wszystko

Aby uniemożliwić ucieczki na zachód, do muru dobudowano szereg zabezpieczeń. Znany wszystkim mur był ostatnim elementem rozbudowanego systemu. Na kogoś, kto chciał przekroczyć granicę, czekał najpierw mur wewnętrzny, zwykły, betonowy, najprostszy do pokonania. Za nim biegł płot ze stalowej, gęstej siatki, zwieńczony systemem alarmowym. Jego aktywowanie włączało syreny i ściągało uwagę strażników. Dalej był tzw. pas śmierci. Miał szerokość średnio 70 metrów, choć w najszerszym miejscu było to aż pół kilometra. To pas codziennie bronowanego piasku, na którym wyraźnie było widać każde ślady stóp. Były tu wieżyczki strażnicze, wybiegi dla psów stróżujących, zapory przeciwczołgowe. Stosowano metalowe kratownice najeżone gwoździami zwane dywanem Stalina.

Wbrew krążącym opiniom, berlińska granica nie była zaminowana, pola minowe były jedynie na granicy NRD z RFN.

Mur dosłownie podzielił miasto, wyrósł tuż za oknami domów. Okna te najpierw kazano zabić deskami, potem zamurować. W końcu wyburzono budynki, by utworzyć w ich miejscu pas śmierci. Mur przeciął 192 ulice w Berlinie, 95 tras prowadzących z Berlina Zachodniego do NRD. Rozdzielił 3 autostrady, 4 linie metra i 8 linii S-Bahn. Było w nim 14 przejść granicznych. Mur na lata rozdzielił rodziny, rodziców od dzieci, dziadków od wnucząt. Minęło kilka lat zanim można było ubiegać się o wizę na wyjazd do Berlina Zachodniego, a pozwolenie było wydawane tylko w wyjątkowych okolicznościach, np. z okazji pogrzebu.

Ucieczki

Przedostanie się na drugą stronę muru było bardzo ryzykowne. Już sama próba była traktowana jako zbrodnia, za którą groziło wieloletnie więzienie. Muru strzegło codziennie ponad 2 tysiące uzbrojonych strażników. Mieli oni polecenie strzelać do każdego, kto będzie próbować uciec z NRD. Oficjalnie przepisy dawały strażnikom prawo użycia broni, nie było jednak pisemnego polecenia strzelać, by zabić. Takie rozkazy strażnicy dostawali ustnie. Przez Mur Berliński udało się uciec ponad 5 tysiącom obywateli NRD.

Metody były przeróżne. Niektórzy, ryzykując zastrzelenie, przebiegali przez pas śmierci i przeskakiwali przez mur. Uciekali kanałami, kopali tunele, prześlizgiwali się na kablu antenowym nad murem, budowali balony na gorące powietrze. 15 sierpnia 1961 roku przez zasieki z drutu kolczastego przeskoczył jeden ze strażników - Conrad Schumann. Powstało wtedy słynne zdjęcie.

W listopadzie 1961 roku 5 osób sforsowało mur w przedwojennym opancerzonym samochodzie. 5 grudnia 1961 roku maszynista uprowadza pociąg, zatrzymuje się dopiero w Berlinie Zachodnim. Uciekają jego krewni i przyjaciele. Następnego dnia prowadząca na zachód linia kolejowa została zablokowana. 17 kwietnia 1963 roku mechanik pracujący dla wojska ukradł z jednostki czołg i przebił się nim przez mur. 19-latek został ciężko ranny, postrzelony przez strażnika, ale udało mu się przedostać na zachodnią stronę. W styczniu 1965 roku 6 osób uciekło na zachód ukrywając się w szpulach na kable.

Ci, którym uciec się nie udało

Ucieczka była trudna. Na tropie osób planujących uciec do Berlina Zachodniego była tajna policja Stasi. Za próbę ucieczki przed sąd trafiło 75 tysięcy osób. Do dziś nie udało się ustalić z całą pewnością, ile osób zostało zabitych. Służby komunistyczne dane fałszowały. Te oficjalne szacunki mówiły o 86 ofiarach śmiertelnych. Według historyków zginęło znacznie więcej osób. 

Muzeum Muru Berlińskiego powstałe już w 1962 roku podaje, że ucieczka na zachód kosztowała życie 220 osób. Za pierwszą ofiarę muru uważana jest 58-letnia Ida Siekmann, która wyskoczyła z okna swojego mieszkania przy Bernauerstrasse. 2 dni później, 24 sierpnia 1961 strażnicy po raz pierwszy otwierają ogień. Zginął 24-letni Günter Litfin. W ciągu pierwszych miesięcy istnienia podziału Berlina, zginęło 12 osób. Ostatni zastrzelony przez straż muru uciekinier to Chris Gueffroy, zginął 5 lutego 1989 roku. Gueffroy był kelnerem, postanowił uciec, gdy dostał wezwanie do wojska. Uciekał wraz z przyjacielem Christianem Gaudianem, który został ranny, a następnie skazany na więzienie. Gueffroy wykrwawił się na pasie śmierci. Po jego śmierci i ujawnieniu informacji, że strażnicy dostali za zastrzelenie 20-latka nagrody pieniężne, wybuchły protesty. W ich efekcie Erich Honecker cofnął rozkaz strzelania do uciekinierów. Ostatnią ofiarą, która zginęła przy próbie ucieczki do Berlina Zachodniego był Winfried Freudenberg. W marcu 1989 roku próbował przelecieć tam własnej roboty balonem, ale spadł na ziemię w dzielnicy Zehlendorf, po zachodniej stronie muru.

Polskie tropy

Choć lista ofiar muru jest długa, są na niej tylko dwa nazwiska osób, które nie były Niemcami i nie mieszkały w Berlinie. To Polacy. Franciszek Piesik miał prawie 24 lata, na zachód chciał uciec w październiku 1967. Jego plan zakładał przepłynięcie jeziora Nieder Neuendorfer See, w dzielnicy Henningsdorf na północy Berlina. Granica przebiegała przez środek zbiornika. Piesik miał do pokonania około 300 metrów w zimnej wodzie. Nie dał rady i utonął. Niedaleko miejsca, gdzie zginął, stoi teraz upamiętniająca go stela. Drugi z Polaków to Czesław Kukuczka. Do Berlina Zachodniego chciał przedostać się pod koniec marca 1974 roku. Dalej chciał wyemigrować do USA. Kukuczka dostał się do polskiej ambasady w Berlinie Wschodnim. Zażądał umożliwienia mu przekroczenia przejścia granicznego na dworcu kolejowym na Friedrichstrasse. Zagroził zdetonowaniem bomby przez siebie i swojego wspólnika w Berlinie Wschodnim. Został odwieziony przez samochód Stasi na dworzec. Gdy zbliżał się do przejścia granicznego, został postrzelony w plecy z bliskiej odległości przez tajniaka. Nie trafił do szpitala, ale do więzienia Stasi w Lichtenbergu, tam zmarł. Rodzina dostała urnę z jego prochami i rzeczy osobiste. Prokurator nakazał przeprowadzenie pogrzebu tylko w gronie najbliższych, a rodzinie zabronił opowiadać o okolicznościach śmierci Kukuczki.

W stronę końca

Mur przez lata wydawał się nie do przebicia. Obie strony starały się nie naruszyć wyznaczonego ścianą podziału w obawie przed wybuchem wojny. Dochodziło wręcz do tak dramatycznych przypadków, gdy nikt nie ruszał na pomoc osobom tonącym w przepływającej przez Berlin Szprewie - rzece wyznaczającej w niektórych miejscach granicę między częściami miasta - w obawie, by nie naruszyć terytorium drugiej strony.

W czerwcu 1987 prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan wygłosił przed Bramą Brandenburską słynne przemówienie, w którym zaapelował do Michaiła Gorbaczowa, by zburzył mur: Wierzymy, że wolność i bezpieczeństwo idą ramię w ramię, że wzrost wolności może tylko wzmocnić pokój na świecie. Jest jedna rzecz, którą mogliby zrobić Sowieci, czytelny znak, który znacząco zwiększyłby i wolność, i pokój. Panie Sekretarzu Generalny Gorbaczow, jeśli chcesz pokoju, jeśli chcesz dobrobytu dla Związku Radzieckiego i Wschodniej Europy, jeśli chcesz większej wolności, przybądź tu, pod tę bramę. Panie Gorbaczow, otwórz pan te bramę. Panie Gorbaczow, zburz pan ten mur. 

Słowa mocne, ale jak na ironię, ich znaczenie zostało odkryte dopiero 2 lata później. Nagranie w języku angielskim.

W roku 1989 wrzało na całym świecie. Komunistyczny rząd Chin stłumił czołgami protesty na placu Tian’anmen. Wydarzenia w państwach bloku wschodniego określono mianem Jesieni Ludów. W Polsce zwołano obrady Okrągłego Stołu, zakończone pierwszymi, częściowo wolnymi wyborami do parlamentu i objęciem stanowiska premiera przez Tadeusza Mazowieckiego. Na Węgrzech uzgodniono termin pierwszych wolnych wyborów. Aksamitna rewolucja w Czechosłowacji zakończyła się wyborem Vaclava Havla na prezydenta. W Rumunii wybuchły krwawe walki, a prezydenta Ceaușescu z żoną osądzono i stracono. W tym samym roku gorąco zaczęło robić się też w NRD. W Berlinie coraz częściej dochodziło do protestów. Sprzyjały temu m.in. koncerty muzyczne. Davida Bowie w 1987 w Berlinie Zachodnim, nieopodal muru. Czy Bruce’a Springsteena, który w 1989 roku zagrał we wschodniej części miasta. 

Zamieszki wybuchły w odpowiedzi na wydarzenia w Chinach na placu Tian’anmen. Od października 1989 roku nie było dnia bez protestu. W efekcie z funkcji pierwszego sekretarza odwołano Ericha Honeckera. Jego następcą został Egon Krenz. Przemiany w Europie Wschodniej otworzyły nowy kanał wyjazdów z NRD do RFN. Prowadził on przez Czechosłowację i Węgry do Austrii, z którą w lecie 1989 roku Węgry otworzyły granicę. Określono to mianem Rewolucji Trabantów. Mieszkańcy NRD właśnie trabantami wyjeżdżali z kraju, a następnie auta te porzucali. Wyjechało tak 25 tys. osób. To skłoniło wschodnioniemieckich komunistów do rozpoczęcia prac nad przepisami ułatwiającymi wyjazdy do RFN.

Pomyłka, która zburzyła mur

Wspomniane przepisy rodziły się pod naciskiem m.in. Czechosłowacji, która domagała się zahamowania masowych wyjazdów obywateli NRD przez swojej terytorium. Oraz pod presją narastającego niezadowolenia społecznego. Biuro Polityczne SED wydało rozporządzenie, ułatwiające wyjazdy obywateli NRD na zachód. Na jego podstawie stworzony został projekt ustawy umożliwiającej emigrację. Miało wejść w życie 10 listopada. Dzień wcześniej sekretarz SED ds. informacji Günter Schabowski miał konferencję prasową. O nowej ustawie nie wiedział nic, bo nie uczestniczył w pracach nad nią. Od Egona Krenza dostał tylko pokreślony komunikat w sprawie planów wprowadzenia nowego prawa. Przez całą konferencję Schabowski o ustawie emigracyjnej nie mówił nic. O notatkach od pierwszego sekretarza przypomniał sobie dopiero tuż przez 19:00, gdy dziennikarz włoskiej agencji informacyjnej zapytał go, czy nie uważa, że błędem było nie ogłoszenie prawa zezwalającego na wyjazdy z NRD kilka dni wcześniej. Kończąc odpowiedź dodał: Dlatego też zdecydowaliśmy wprowadzić dzisiaj rozporządzenie, które pozwoli każdemu obywatelowi NRD, na przekroczenie granicy i wyjazd z NRD przez przejścia graniczne. 

Dopytywany dodał: Podania o prywatne wyjazdy zagraniczne mogą być składane bez uzasadnienia powodów. Pozwolenia będą wydawane niezwłocznie. (...) Wyjazdy na czas nieokreślony mogą odbywać się przez przejścia graniczne NRD

Dziennikarze chcieli wiedzieć, od kiedy wchodzą w życie przepisy. Studiując notatki od Egona Krenza Schabowski stwierdził, że natychmiast i niezwłocznie. Dziennikarze nadal drążyli, pytając czy przepisy dotyczą też samego Berlina, Schabowski przeszukał całą ustawę i odczytał fragment, który zmienił historię: Wyjazd na stałe może nastąpić poprzez przejścia graniczne pomiędzy NRD i RFN, względnie Berlinem Zachodnim.

Günter Schabowski "otwiera" w 1989 roku Mur Berliński. Zobacz historyczne nagranie w języku niemieckim:

Media oszalały. W świat poszła wiadomość, że oto otwarte zostały przejścia graniczne w dzielącym Berlin murze. W ich kierunku ruszyły tysiące berlińczyków wschodnich. Strażnicy nie wiedzieli, co robić. Do nich nie dotarł żaden rozkaz w tej sprawie. Po 21:00 zezwolono części mieszkańców Berlina Wschodniego przejść na zachodnią stronę po okazaniu dokumentów. Kontrolowana przez Amerykanów rozgłośnia radiowa z Berlina Zachodniego zaczęła nadawać relacje z otwartych przejść w murze. To sprawiło, że tłum jeszcze bardziej zgęstniał. Zastępca dowódcy przejścia przy Bornholmer Strasse podjął decyzję, by otworzyć przejście i wstrzymać kontrolę dokumentów. Bał się o los swój i podległych sobie żołnierzy. W jego ślady poszły pozostałe przejścia. Do północy otwarte zostały wszystkie, a do rana także te między Berlinem Zachodnim a NRD.

Zobacz archiwalne nagrania z nocy 9 listopada:

Wielu Niemców o tym, co się stało, dowiedziało się dopiero rano. 10 listopada tłum czekał po obu stronach muru. Ludzie padali sobie w ramiona. Bary z Zachodniego Berlina fundowały darmowe piwo, ludzie wspinali się na mur. Poszerzano też przejścia graniczne, wiele osób postanowiło odłupać sobie na pamiątkę kawałek ponurego symbolu Zimnej Wojny. Nazwano ich Mauerspechte - Dzięcioły z muru. Otwierano też nowe przejścia graniczne. Na rozbiórkę muru trzeba było jednak poczekać jeszcze pół roku. Rozpoczęła się oficjalnie dopiero w czerwcu 1990 roku przy Bernauer Straße. Od 1 lipca 1990 roku mur oficjalnie przestał być chroniony przez funkcjonariuszy straży granicznej.

Zobacz archiwalne nagrania z 10 listopada: 

Co zostało po murze?

Dziś Mur Berliński to jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych stolicy Niemiec. Obok wizyty pod Bramą Brandenburską obowiązkowym punktem wycieczek jest Checkpoint Charlie. Stoi tam budka strażnicza, obłożona workami z piaskiem. Nad nią widnieją portrety żołnierzy amerykańskich i radzieckich. 

Obok Checkpoint Charlie mieści się Muzeum Muru Berlińskiego. Założone już w 1962 roku. Jego twórca od początku zbierał pamiątki związane z dzielącą Berlin ścianą. Eksponatami są tam m.in. przedmioty używane podczas ucieczek na zachód. Chociażby drewniany wagonik, którym tunelem pod murem przeciągano uciekinierów. Pamiątkami są fragmenty muru. Można za kilka euro kupić niewielkie okruchy pomalowanego z jednej strony sprayem betonu z certyfikatem autentyczności.

Do dziś zachowało się kilka odcinków muru. Największy stoi przy Bernauer Strasse. Ma ponad kilometr długości. Mur w tym miejscu został odtworzony, naprawiono w nim zniszczenia. Częściowo jest to instalacja artystyczna poświęcona ofiarom muru.

Kolejny fragment muru jest częścią wystawy Topografia Terroru przy Niederkirchnerstraße.

Niedaleko dworca wschodniego znajduje się East Side Gallery. Tutaj mur oddano do dyspozycji artystom, którzy stworzyli na nim graffiti. Przed namalowaną na murze słynną sceną pocałunku Breżniewa i Honeckera całują się dziś zakochani. 


W tym miejscu muru oryginalnie nie było, a granicę między Berlinem Wschodnim a Zachodnim wyznaczała płynąca tuż obok Szprewa.

W Berlinie można odnaleźć też zachowane do dziś pojedyncze wieżyczki strażnicze. Można wybrać się też na wycieczkę śladami muru. Na dawnych trasach patrolowych strażników muru utworzono ścieżkę pieszo-rowerową Berliner Mauerweg. Ma ona 160 kilometrów długości.

Przy Bornholmer Strasse, gdzie znajdowało się pierwsze otworzone 9 listopada przejście graniczne między Wschodnim a Zachodnim Berlinem, w miejscu muru posadzone zostały wiśnie japońskie. To dar od Japończyków, którzy ufundowali drzewka tuż po upadku muru. Kwitnące wiśnie to symbol spokoju i równowagi, które to wiśniowa aleja ma przynieść podzielonemu niegdyś miastu.

Opracowanie: