Londyn jest najbardziej zakorkowanym miastem na świecie według opublikowanego właśnie rankingu, który bierze pod uwagę 1000 dużych miast. Już drugi raz brytyjska stolica zajmuje tę niechlubną pozycję. W 2022 w korkach nad Tamizą każdy kierowca podróżujący londyńskimi ulicami spędził średnio 156 godzin.

Ruch samochodowy w Londynie - mimo horrendalnej opłaty 15 funtów dziennie za sam przywilej wjazdu do centrum miasta - jest uciążliwy. Nawet o 5 proc. większy niż przed pandemią. Tak wygląda powrót do normalności dla zmotoryzowanych londyńczyków. Najszybszym i najskuteczniejszym środkiem transportu często okazuje się rower. Jak ironicznie zauważają komentatorzy, łatwo go zaparkować i jest nieporównywalnie tańszy w eksploatacji niż samochód.

Od miesięcy na Wyspach Brytyjskich organizowane są protesty. Strajkują kolejarze, pracownicy metra, kierowcy autobusów, załogi karetek pogotowia i pielęgniarki. Nie wszystkie strajki komplikują sytuację na drogach, ale niektóre potęgują korki. Londyn posiada obwodnicę - autostradę M25 - która okala miasto pierścieniem autostrady. M25 także bywa zakorkowana i oddalona jest od centrum na tyle, że często kierowcom nie opłaca się z niej korzystać. Z uwagi na gęstą i historyczną zabudowę, od lat nie zbudowano w centrum Londynu ani jednego szybkiego, drogowego połączenia. Posiadanie samochodu coraz częściej staje się problematyczne. Nic dziwnego, że wielu londyńczyków rezygnuje z tego luksusu.

Dużym problem dla Londyńczyków jest też znalezienie miejsca na zaparkowanie samochodu. Są drogie, a "armia" strażników miejskich traktuje kierowców jak skarbonkę, z której można czerpać pieniądze na dofinansowanie samorządowych budżetów. Są bezwzględni i nierzadko - co nie jest zgodne z prawem - uciekają się do postępów, karząc kierowców przy najmniejszej nawet okazji. Jeśli dodać do tego kosmicznie drogą komunikację miejską, wyłania się z tego obraz metropolii nieprzyjaznej dla mieszkańców i odwiedzających ją turystów.

Opracowanie: