Rosyjskie władze przyznają: w czasie włamania do siedziby komitetu śledczego w Moskwie zajmującego się najważniejszymi dochodzeniami w kraju, skradziono nie tylko telewizor i kamerę. Ujawniono, że zniknęły również akta.

Włamywacze spenetrowali 25 prokuratorskich sejfów. Według nieoficjalnych informacji, złodzieje dokładnie wiedzieli, czego szukają. Po kolei opróżniali sejfy, przeglądali akta, a dokumenty, którymi nie byli zainteresowani, rzucali na podłogę.

Prawdopodobnie zniknęły akta sprawy mera Woskriesienska oskarżonego o wzięcie łapówki i nadużycie władzy.

Sprawa kradzieży to kompromitacja rosyjskiej prokuratury, bo wydział zajmujący się najważniejszymi dochodzeniami był pilnowany przez jednego, nieuzbrojonego ochroniarza emeryta.