Tunezja może stać się nowym bastionem Al-Kaidy - alarmują francuskie media, powołując się na nadsekwańskie służby wywiadowcze. Ostrzegają one, że w ramach amnestii z więzień ma zostać wypuszczonych w sumie 25 tysięcy islamskich ekstremistów.

Powrót z Londynu do Tunisu zapowiedział już Raszid Ghannuszi - szef zdelegalizowanego islamskiego ugrupowania Al-Nahda - czyli po polsku "odrodzenie" - które jest zainspirowane ideologią integrystów z egipskiego bractwa muzułmańskiego i chce stworzyć w Tunezji islamska republikę. Ten muzułmański lider - skazany wcześniej w ojczyźnie na karę śmierci za islamski spisek - ogłosił już, że Al-Nahda wystawi w całym kraju swoich kandydatów w wyborach parlamentarnych.

Wielu obserwatorów coraz bardziej obawia się powtórki "scenariusza algierskiego". Na początku lat dziewięćdziesiątych wybory zostały tam przerwane, bo w pierwszej turze wygrał obiecujący obywatelom walkę z korupcją i uzdrowienie życia politycznego Islamski Front Ocalenia. Działacze tej partii odpowiedzieli fala krwawych zamachów i stworzeniem islamskich grup zbrojnych, które stały się zarodkiem Al-Kaidy islamskiego Maghrebu.