Będziemy mogli dochodzić swoich praw, robiąc zakupy w internecie za granicą. I to w języku polskim. Tę spektakularną zmiane wprowadzi unijne rozporządzenie, które jest już na finiszu w europarlamencie. Nowe reguły zaczną obowiązywać w 2014 roku.

Nowe rozporządzenie ułatwi nam na przykład zwrot bluzki kupionej przez internet w Paryżu, gdy po dostarczeniu i przymierzeniu, okaże się, że jest za mała. Wtedy wystarczy kliknąć odpowiedni link, a pojawi się formularz w języku polskim, który później zostanie przetłumaczony przez centralę w Brukseli i wysłany do Francji. Tam - korzystając z lokalnego arbitrażu - sprawa zostanie załatwiona. Dzięki temu systemowi bluzkę będziemy mogli odesłać, a pieniądze zostaną nam zwrócone.

Rozporządzenie rozwiąże wiele naszych problemów

To będzie rodzaj platformy do polubownego rozwiązywania sporów przy zakupach internetowych za granicą - tłumaczy eurodeputowana Róża Thun, autorka raportu PE w tej sprawie. Obecnie bardzo mało ludzi kupuje przedmioty w sklepach internetowych za granicą. W ubiegłym roku było to średnio 9 proc. spośród wszystkich klientów. W Polsce ten odsetek jest jeszcze mniejszy - tylko 2 procent.

Choć internet nie ma granic, a w UE jest jednolity rynek, wciąż istnieją bariery np. językowe i prawne. Wiele osób boi się kupować przez internet. Teraz, w razie sporu z zagraniczną firmą, która sprzedała nam towar, tylko sąd może rozstrzygnąć konflikt.

Obecnie eurodeputowani prowadzą finalne negocjacje z Radą UE w sprawie rozporządzenia. Przewidują, że w lutym odbędzie się głosowanie na sesji plenarnej. Polska eurodeputowana zabiega w Komisji Europejskiej, aby przed wejściem w życie nowego systemu, przetestować go w ramach programu pilotażowego. Chodzi o to, żeby mieć pewność, że wszystko zadziała sprawnie w momencie, gdy oddamy konsumentom to narzędzie do rąk - argumentuje Thun.