Republikański kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan został wybuczany, kiedy na konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia Emerytów przedstawił swój plan reformy państwowego funduszu ubezpieczeń zdrowotnych dla osób starszych. Z kolei prezydent Barack Obama, który chwilę później przemawiał z telebimu, został entuzjastycznie przyjęty przez zgromadzonych.

Zebrani na konferencji działacze stowarzyszenia głośno zaprotestowali, kiedy Ryan krytykował przeforsowaną przez urzędującego prezydenta reformę systemu ochrony zdrowia. Nie podobał się im zarzut kandydata republikanów, że reforma ta będzie wymagała obcięcia o 716 miliardów dolarów funduszu ubezpieczeń zdrowotnych Medicare. Zmiany, które Ryan proponuje wprowadzić do Medicare, polegałyby na częściowej prywatyzacji tego funduszu przez wypłacanie z niego voucherów, za które emeryci mogliby wykupić ubezpieczenia od firm prywatnych. Demokraci krytykują tę propozycję. Przekonują, że uderzy ona po kieszeni emerytów, bo vouchery nie będą  pokrywać rosnących kosztów ubezpieczeń na rynku prywatnym.

Obama przebywał wczoraj w Wirginii, jednym z tzw. swing states - stanów, które zdecydują o wyniku głosowania. Znalazł jednak czas na to, by przemówić do uczestników konferencji. Spotkał się z o wiele cieplejszym przyjęciem niż Paul Ryan.