Szef policji ekwadorskiej generał Freddy Martinez podał się do dymisji po buncie policjantów. Przez 12 godzin uniemożliwiali oni prezydentowi państwa Rafaelowi Correi opuszczenie szpitala w Quito, gdzie szef państwa schronił się przed buntownikami.

Correa został zatrzymany przez policjantów, protestujących przeciwko pozbawieniu ich przywilejów. Ostatecznie został uwolniony w nocy na piątek po interwencji wojska.

Gdyby nie to, ta dzika horda, która chciała mnie zabić i pragnęła krwi, wtargnęłaby do szpitala po prezydenta i prawdopodobnie nie opowiadałbym tego teraz, gdyż byłbym już na innym świecie - powiedział prezydent z pałacu prezydenckiego.

Correa schronił się w szpitalu, bo kiedy chciał przemówić do protestujących policjantów, rzucili w jego kierunku pojemnik z gazem łzawiącym i oblali go wodą z armatki wodnej. Według świadków, Correa był bliski uduszenia. W szpitalu udzielono mu pomocy, ale budynek został otoczony przez protestujących.

Czerwony Krzyż podał, że w ataku wojska na szpital zginęło dwóch policjantów, a w starciach w ciągu ostatniej doby 74 osoby odniosły obrażenia.

Źródła rządowe potwierdziły, że są "ofiary śmiertelne" operacji uwalniania Correi, ale nie określiły ich liczby. - powiedział przedstawiciel resortu obrony.

Generał Martinez podał się do dymisji - powiedział rzecznik policji, zastrzegając sobie anonimowość. Martinez bez powodzenia próbował nakłonić policjantów, którzy oblegali także parlament i kilka komisariatów w kraju, do odstąpienia od protestu.

Podczas akcji uwalniania szefa państwa, która trwała 35 minut, żołnierze użyli broni automatycznej i granatów ogłuszających.

Wkrótce po jej zakończeniu Correa pojawił się na balkonie pałacu prezydenckiego i oświadczył zgromadzonym tłumom, że było to coś więcej niż zwykły protest policjantów. Było tam wielu intruzów ubranych po cywilnemu i wiemy, skąd pochodzili - powiedział.

Correa: To spisek

Według Correi, z jego osaczeniem miał związek były prezydent Lucio Gutierrez. To nie były zwykłe roszczenia płacowe, tylko wyraźny przypadek spisku - oznajmił Correa na konferencji prasowej. Dodał, że kiedy tłumaczył policjantom, iż podniósł im pensje do niespotykanego wcześniej poziomu, usłyszał: Nie, to zrobił Lucio (Gutierrez). Wiemy zatem, kto uczestniczył w tym spisku - powiedział Correa. Gutierrez zaprzecza, by miał cokolwiek wspólnego z buntem policjantów.

Correa podziękował swym zwolennikom, którzy przyszli mu z pomocą i byli gotowi umrzeć broniąc demokracji.

Protest policjantów spowodował chaos w całym Ekwadorze i zmusił władze do wprowadzenia stanu wyjątkowego.

Armia zadeklarowała lojalność wobec prezydenta, chociaż jej dowódca generał Ernesto Gonzales oświadczył, że nowe przepisy pozbawiające policjantów przywilejów powinny zostać "zrewidowane lub nie wejść w życie".

Zbuntowani policjanci protestowali przeciwko uchwalonemu w środę przez Zgromadzenie Narodowe przedłużeniu w policji stażu wymaganego do uzyskania awansu oraz zniesieniu niektórych nagród pieniężnych

Kolumbia i Peru zamknęły granice z Ekwadorem, OPA i USA potępiły inicjatorów buntu

Kolumbia a wcześniej Peru zamknęły wczoraj granice z Ekwadorem, gdzie wprowadzono stan wyjątkowy po buncie części policjantów i wojskowych niezadowolonych z uchwalonech przez parlament posunięć oszczędnościowch.

Słowa potępienia napłynęły też od sekretarza generalnego Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) Jose Miguela Insulzy i prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza. Insulza zaoferował umiarkowanie lewicowemu prezydentowi Ekwadoru "pełne wsparcie" o Chavez zwołał nadzwyczajne posiedzenie Unii Narodów Południowoamerykańskich (UNASUR), które ma odbyć się w Buenos Aires.

Przedstawicielka USA w OPA Carmen Lomellin oświadczyła, że Stany Zjednoczone potępiają wszelkie próby naruszania procesu demokratycznego i porządku konstytucyjnego w Ekwadorze. Administracja prezydenta USA Baracka Obamy zadeklarowała "pełne poparcie" dla prezydenta Correi.