​Opozycja protestowała na Białorusi w związku z obchodzonym w sobotę Dniem Wolności. Demonstracje oficjalnie są nielegalne w kraju rządzonym przez Alaksandra Łukaszenkę, jednak protesty były połączone z legalną manifestację przeciwko tzw. dekretowi o pasożytnictwie. Milicja w Mińsku rozproszyła jednak kordon demonstrantów i zatrzymała kilkaset osób.

Akcje w kilku białoruskich miastach rozpoczęły się w południe czasu białoruskiego. W czasie wystąpień mówiono o historii, w tym o utworzonej w 1918 roku niezależnej Białoruskiej Republice Ludowej, a także o sytuacji gospodarczej w kraju.

W Mińsku doszło do zatrzymań. W okolicy Placu Jakuba Kołasa udało się na krótko utworzyć kilkusetosobową kolumnę. Jej uczestnicy nieśli biało-czerwono-białe flagi. Wkrótce kolumna została zablokowana przez policyjne oddziały prewencji. Według Radia Swoboda doszło także do aresztowań.

Dostęp na planowane miejsce zbiórki pod Narodową Akademią Nauk został wcześniej zablokowany. W okolicy zgromadzono milicyjne pojazdy i oddziały. Funkcjonariusze przepuszczali tylko dziennikarzy, a inne osoby nie były wpuszczane. Tych, którym udało się ominąć kordon, zatrzymywano. Rozpoczęcie demonstracji w Mińsku zaplanowane było na godzinę 14 (12 czasu polskiego). Mer stolicy uprzedził wcześniej, że wszelkie masowe akcje w tym dniu będą uznane za nielegalne.

Przedstawiciele niezależnych białoruskich mediów informują nawet o kilkuset zatrzymanych osobach. Kilkadziesiąt wypełnionych ludźmi więźniarek widziałem na własne oczy; myślę, że można mówić bez przesady o zatrzymaniu co najmniej kilkuset osób - powiedział PAP Waler Kalinouski, dziennikarz Radia Swaboda.

Jako "nadzwyczaj dużą" Kalinouski ocenił również liczbę wysłanych na ulicę milicjantów, w tym funkcjonariuszy oddziałów specjalnych OMON, którzy byli wyposażeni w tarcze i pałki, a według niektórych doniesień także uzbrojeni. To samo można powiedzieć o ilości sprzętu. W swojej ponad 20-letniej pracy reportera taką liczbę więźniarek, polewaczek i innych wozów milicyjnych widziałem może kilka razy - ocenił Kalinouski.

Według działaczy Centrum Obrońców Praw Człowieka "Wiasna" zatrzymano co najmniej 631 osób. Niezależna gazeta internetowa "Nasza Niwa" szacuje natomiast liczbę zatrzymanych w stolicy na ok. 900 osób. Według informacji "Naszej Niwy" po kilku godzinach od zakończenia protestu większość jego uczestników zaczęto wypuszczać z posterunków bez spisywania protokołów.

Z kolei portal TUT.by informuje, że z posterunków wypuszczono w pierwszej kolejności emerytów, niepełnoletnich i dziennikarzy, a wielu innym osobom zarzucono złamanie przepisów dotyczących imprez masowych. Są już także pierwsze kary aresztów dla co najmniej trzech osób.

Protesty przeciwko dekretowi o pasożytnictwie, który zobowiązuje osoby niepracujące do płacenia specjalnego podatku, trwają od połowy lutego. Od marca trwają zatrzymania ich organizatorów i uczestników. We wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka poinformował o udaremnieniu przez struktury siłowe planowanej prowokacji zbrojnej, zorganizowanej przez radykałów z opozycji i finansowanej z zagranicy. W mediach ukazał się w kolejnych dniach szereg materiałów o obozach szkoleniowych i aresztowaniach rzekomych bojówkarzy.

Służby w siedzibie obrońców praw człowieka

Milicyjne oddziały OMON wtargnęły do biura niezależnego Centrum Obrońców Praw Człowieka "Wiasna" w stolicy Białorusi i zablokowały dostęp do niego - poinformował PAP przedstawiciel organizacji Walancin Stefanowicz. Znajduję się naprzeciw, po drugiej stronie ulicy. Nasi aktywiści są właśnie zatrzymywani przez milicję, a wewnątrz zapewne trwa przeszukanie. Nasza organizacja zajmuje się wyłącznie monitorowaniem akcji protestu - mówił Stefanowicz.

Według Radia Swaboda w trakcie operacji milicyjnej aresztowano 57 osób, w tym dziennikarzy.

Wydaje mi się, że wtargnięcie do biura może być związane z tą histeryczną atmosferą, która trwa w kraju - dodał przedstawiciel obrońców praw człowieka. Wyraził obawę, że mogło też dojść do zatrzymania lidera "Wiasny" Alesia Bialackiego.

Po kilku godzinach działacze Wiasny zostali wypuszczeni. Zostaliśmy odwiezieni na posterunek, gdzie spisano nasze dane osobowe, ale nie sporządzano żadnych protokołów, nie postawiono nam żadnych zarzutów - oświadczyła Iryna Smiejan-Siemianiuk z Centrum Praw Człowieka Wiasna.

Ze słów działaczki wynika, że nie przeprowadzono przeszukania, i że obecny w biurze lider Wiasny Aleś Bialacki nie został zatrzymany. Prawdopodobnie chodziło o to, by uniemożliwić nam monitorowanie protestów - powiedziała rozmówczyni PAP.

Pojawiały się także kolejne informacje o zatrzymanych działaczach opozycji, m.in. Dzianisie Sadouskim z Białoruskiej Chrześcijańskiej Demokracji i Jurym Mielаszkiewiczu z Ruchu o Wolność. W nocy z piątku na sobotę w Brześciu zatrzymano wracającego z Polski opozycjonistę Uładzimira Nieklajeua. Nie jest znane miejsce pobytu innego działacza opozycji Mikałaja Statkiewicza, który wzywał Białorusinów do udziału w mińskim proteście pomimo braku zgody władz.

UE zaniepokojone

Unia Europejska z uwagą obserwowała reakcję białoruskich władz na niedawne demonstracje. W ostatnich dniach co godzinę nadchodziły doniesienia o prewencyjnych aresztowaniach i zatrzymaniach na podstawie różnorakich zarzutów. Dziennikarze byli obejmowani sankcjami za relacjonowanie wydarzeń - podkreśliła w wydanym oświadczeniu rzeczniczka szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini.

W komunikacie zaznaczono, że zarówno w czasie poprzedzającym sobotnie wydarzenia, jak i podczas nich w Dniu Wolności reakcja białoruskich sił bezpieczeństwa była "masowa i niewłaściwa". Przypomniano, że milicja weszła tego dnia do biura niezależnego Centrum Praw Człowieka "Wiasna", a zwykli obywatele byli bez powodu masowo zatrzymywani.

Ograniczanie w ten sposób swobody wypowiedzi i swobody zgromadzeń jest sprzeczna z deklarowaną przez Białoruś polityką demokratyzacji oraz międzynarodowymi zobowiązaniami kraju - zaznaczyła rzeczniczka szefowej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.

Zaapelowała o "niezwłoczne uwolnienie wszystkich zatrzymanych w ostatnich czasie obywateli zachowujących się w sposób pokojowy". Działania podejmowane przez Białoruś w celu zapewnienia poszanowania elementarnych swobód, rządów prawa i praw człowieka pozostaną kluczowe dla kształtowania relacji UE z tym krajem - zaznaczyła.

(az)