Urzędniczka w litewskim Ministerstwie Sprawiedliwości Auszra Bernotiene, odpowiedzialna za przekazanie służbom białoruskim informacji o obrońcy praw człowieka Alesiu Bialackim, podała się do dymisji - poinformowało białoruskie Radio Swaboda.

Jak przekazał najpierw litewski portal DELFI, Bernotiene kierowała departamentem prawa międzynarodowego w ministerstwie i to ona podjęła ostateczną decyzję o przekazaniu informacji o Bialackim, które umożliwiły jego aresztowanie na Białorusi. Jej dymisję przyjął minister sprawiedliwości Remigijus Szimaszius, który w czwartek spotkał się w sprawie Bialackiego z prezydent Litwy Dalią Grybauskaite.

Rozmawialiśmy o tym, jak uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości i co zrobić, by za tę sytuację odpowiedzieli ludzie, którzy podjęli dane działania - powiedział minister po spotkaniu z Grybauskaite. Wyjaśnił, że w ministerstwie odpowiedzialność za przekazanie danych Bialackiego spoczywa na trzech osobach.

Po dymisji Bernotiene zapewnił, że nie oznacza to zakończenia badania w ministerstwie okoliczności sprawy. Teraz najważniejsze jest to, byśmy mogli zagwarantować, że takie sytuacje się nie powtórzą. Powinniśmy znaleźć efektywny mechanizm, zapewnić na czas spójną współpracę między naszymi instytucjami, aby instrument pomocy prawnej nie został wykorzystany w celach politycznych - powiedział Szimaszius.

Bialacki, szef Centrum Praw Człowieka "Wiasna", jednej z najbardziej znanych organizacji pozarządowych na Białorusi, został zatrzymany na początku sierpnia. Jest oskarżony o niepłacenie podatków od kwot, które przechowywał na koncie bankowym na Litwie. Według "Wiasny" chodzi o środki z fundacji zagranicznych przekazywane na działalność organizacji, w tym na wsparcie osób prześladowanych na Białorusi z powodów politycznych.

Informacji o jego koncie w bankach na Litwie Ministerstwo Sprawiedliwości w Wilnie udzieliło w ramach mechanizmu pomocy prawnej. Jak się okazało, dane o Bialackim przekazała Białorusi również polska prokuratura. W związku z tą sprawą stanowiska w Prokuraturze Generalnej stracili m.in. szef Departamentu Współpracy Międzynarodowej i jego zastępczyni.

Za zatajenie dochodów o szczególnie dużej wysokości - a na podstawie takiego artykułu jest oskarżony Bialacki - grozi na Białorusi kara do siedmiu lat więzienia.