Był "drapak", a jest "połamaniec" i "Frankenstein" - tak włoska prasa podsumowuje polemikę wokół tegorocznej choinki ustawionej na Placu Weneckim w Rzymie i jej poprzedniczki sprzed roku - uznanej za szpetną i opisywaną w mediach na całym świecie.

Władze Wiecznego Miasta zapowiadały, że tegoroczna choinka przyćmi nazwane "drapakiem" (wł. spelacchio) zeszłoroczne drzewko, które częściowo uschło jeszcze przed Bożym Narodzeniem. W radosnej atmosferze pod świerkiem na Piazza Venezia odbywały się happeningi, a na jego suchych gałązkach wieszano karteczki z zabawnymi, pełnymi ironii wierszykami.

Choinka 2018 sprawi, że rzymianie zapomną o tej wizerunkowej kompromitacji - zapewniano. Sponsorem świątecznego drzewka jest znana internetowa platforma streamingowa, a koszt jego ustawienia i udekorowania wyniesie, jak podały media, ponad 370 tysięcy euro.


Kiedy w poniedziałek na placu przed Ołtarzem Ojczyzny ustawiono choinkę przywiezioną z okolic Varese na północy Włoch, zwrócono uwagę na wyraźny brak niektórych gałęzi i jej niesymetryczny kształt. Od razu drzewko nazwano "połamańcem" (wł. spezzacchio), co jest nawiązaniem do słowa wymyślonego przed rokiem przez jednego z dziennikarzy.

Jak się okazało, niektóre gałęzie zostały obcięte na potrzeby transportu. Nie mieliśmy innego wyjścia - wyjaśnił dziennikowi "La Repubblica" przedstawiciel firmy odpowiedzialnej za przewóz choinki. Dodał, że obcięte gałęzie zostaną obecnie na nowo przyczepione.

To drzewko Frankenstein - mówią cytowani w prasie przedstawiciele partii Zielonych. Nigdy nie słyszałem o podobnej technice transportu - podkreślił profesor leśnictwa Marco Marchetti. Wykładowca i ekolog Fabio Salbitano oświadczył zaś: Obcięcie gałęzi świerka to zdrada jego symbolicznych wartości.


Nierówną, ubogą w gałęzie choinkę z Placu Weneckiego przeciwstawia się okazałemu, gęstemu i symetrycznemu świerkowi z Friuli-Wenecji Julijskiej, stojącemu na placu Świętego Piotra. W zeszłym roku podziw wzbudzała zaś polska choinka z okolic Gołdapi, przywieziona do Watykanu.

(m)