Burmistrz stolicy Wenezueli Antonio Ledezma został już oficjalnie oskarżony o spisek przeciwko władzom kraju - poinformowała BBC. Prezydent Wenezueli Nicolas Maduro sugerował wcześniej, że burmistrz Caracas chciał przy pomocy USA dokonać przewrotu.

Do czasu zakończenia procesu burmistrz, który uznawany jest za jednego z czołowych opozycjonistów, ma pozostać w więzieniu wojskowym - twierdzi biuro prokuratora generalnego. Dzień wcześniej do biura polityka weszli policjanci w cywilu i dokonali zatrzymania. Decyzja władz o postawieniu przed sądem burmistrza zbiegła się z piątkowymi protestami w stolicy, gdzie demonstranci domagali się ustąpienia prezydenta Maduro, który ich zdaniem prześladuje opozycję.

Sam prezydent podkreślił, że Ledezma "musi odpowiedzieć za zbrodnie popełnione przeciwko pokojowi w kraju i jego bezpieczeństwu". Maduro nazywał go "wampirem" i oskarżał o podżeganie do demonstracji antyrządowych wiosną ub. r. podczas których doszło do zamieszek i starć z policją. Zginęły wtedy 43 osoby.

Zastraszanie opozycji

Władze w Caracas skrytykowały także Stany Zjednoczone, które zarzuciły im "systematyczne zastraszanie" opozycji politycznej. Problemy Wenezueli nie mogą być rozwiązane przez zdelegalizowanie działających zgodnie z prawem ruchów demokratycznych - oceniła rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jen Pasaki. Działanie władz Wenezueli spotkały się także z krytyką opozycji wewnątrz kraju. Stojący na czele przeciwników Maduro Henrique Capriles pytał retorycznie prezydenta "czy uważa, że wtrącenie wszystkich do więzienia da mu 50 proc. poparcia społecznego i zwycięstwo wyborcze".

59-letni Ledezma jest długoletnim politykiem opozycji. Był senatorem  i zastępcą gubernatora okręgu Caracas. W 2009 r. wybrano go na burmistrza stolicy, w 2013 r. został wybrany ponownie na to stanowisko.

Wenezuela od dłuższego czasu boryka się z recesją wywołaną m.in. spadkiem cen ropy naftowej.