Brytyjczyk, który zatruł się nowiczokiem, udzielił pierwszego wywiadu prasie. Charlie Rowley w miniony piątek wyszedł ze szpitala. Jego partnerka, 44-letnia Dawn Sturgess zmarła na atak serca. Dzień przez zatruciem oboje odwiedzili park w Salisbury, nieopodal miejsca, gdzie w marcu tego roku znaleziono nieprzytomnych byłego rosyjskiego agenta Siergieja Skripala i jego córkę. Zaatakowani zostali tą samą substancją - bojowym środkiem chemicznym. Prawdopodobnie sprawcy ataku na Rosjan porzucili tam pojemnik z nowiczokiem. Mężczyzna przyznaje w wywiadzie, że znalazł niewielką buteleczkę. Przyniósł ją do domu i - myśląc, że to perfumy - dał ją w prezencie swojej partnerce.

Kobieta nieświadoma niebezpieczeństwa, zużyła na raz, całą zawartość opakowania. "Perfumy" trafiły na jej oba nadgarstk. Potem substancję wtarła w skórę. Według lekarzy, działanie nowiczoka było 10 razy większe niż w przypadku Skripalów. Rosjanie prawdopodobnie zatruli się dotykając klamki drzwi wyjściowych w domu. To tam znaleziono najwięcej śladów nowiczoka. Jest mi bardzo przykro, że Dawn nie żyje. To szokująca historia. Kiedy się o tym dowiedziałem, byłem jeszcze na środkach znieczulających. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę mógł się pogodzić z jej śmiercią - powiedział w wywiadzie dla dziennika the Sun Charlie Rowley.

Więcej "buteleczek" z nowiczokiem?

Mężczyzna wciąż nie odzyskał w pełni pamięci. Z trudem się porusza i jest bardzo osłabiony. Nie wiadomo, gdzie dokładnie znalazł buteleczkę z nowiczokiem. Policja nadal przeszukuje park w Salisbury i okoliczne obiekty. Nie wyklucza, że takich buteleczek może być więcej. Jak donosi dziennik "The Sun" - brytyjska baza wojskowa na Cyprze przechwyciła zakodowaną wiadomość, jaką domniemani sprawcy ataku na Skripalów przesłali do Rosji po wykonaniu zadania. Ta informacja może przyczynić się do ustalenia zleceniodawcy zamachu na byłego rosyjskiego agenta. Wszystko wskazuje na to, że był to atak przeprowadzony na zlecenie obcego państwa.

Nowiczok został po raz pierwszy wyprodukowany w Rosji. Brak jednak niezbitych dowodów na to, że za tym atakiem stał Kreml. Brytyjska policja zidentyfikowała 4-osobową grupę Rosjan, którzy dzień po marcowym ataku opuścili Wielką Brytanię. Jest wśród nich kobieta. Śledczy ustalili to na podstawie list pokładowych samolotów z Rosji i zapisu monitoringu w Wielkiej Brytanii. Na razie brytyjska prokuratura nie sformułowała jeszcze wobec nich formalnego oskarżenia.

(ak)