33-letnia Anna Barmina po tym, jak została napadnięta i brutalnie zgwałcona, nigdy się nie odezwała i nie opuściła szpitalnego łóżka. W wyniku ataku sprzed 2 lat, kobieta doznała bardzo poważnych obrażeń wewnętrznych. Dostała ataku serca i zapadła w śpiączkę. 33-latka była jedną z czterech kobiet, którą w ciągu tygodnia w Rosji zgwałcił ten sam mężczyzna.

Anna Barmina została zaatakowana: najpierw nożem i pięściami, a następnie wciągnięta w krzaki i zgwałcona gałęzią. W wyniku ataku uszkodzone zostały jej wszystkie narządy wewnętrzne. Kobieta zapadła w śpiączkę. Schudła 30 kg, obudziła się po roku, ale już nigdy do nikogo się nie odezwała. Do końca życia nie opuściła także szpitalnego łóżka.

Brutalny napastnik Gizar Ziyangareev zaatakował również trzy inne kobiety. Do napaści doszło zaledwie tydzień po tym, gdy wyszedł z więzienia za poprzednie przestępstwa seksualne między innymi na nieletniej dziewczynce.

Policjant, który go zatrzymał, zeznał, że mężczyzna powiedział mu, że nie żałuje tego, co zrobił.

Rodzina 33-latki żądała wyroku kary śmierci. Sąd skazał napastnika na 23 lata więzienia.

Nie mogę zrozumieć, jak sąd mógł wydać tak łagodny wyrok - powiedziała matka Anny.

23-lata więzienia to najdłuższy do tej pory wyrok, jaki wydano za gwałt.

adap/Daily Mail