W belgijskim rządzie toczy się gorący spór. Dwaj ministrowie pokłócili się o to, ile powinien wynosić maksymalny czas połączenia z sekstelefonem. Obecnie erotyczne rozmowy są automatycznie przerywane po dziesięciu minutach, a cena sześćdziesięciu sekund połączenia wynosi aż cztery euro.

Minister do spraw przemysłu chce wydłużyć do 20 minut czas rozmów erotycznych. Twierdzi, że firmy świadczące tego typu usługi mają za malo czasu by były one na odpowiednim poziomie. Przeciwko tej propozycji bardzo ostro zaprotestował szef resortu ds. ochrony konsumentów, argumentując, że zmiany odbiją się na rodzinnych budżetach.

Belgowie także są mocno podzieleni. Dla jednych sprawa jest prosta, sekstelefony to wyciąganie od ludzi pieniędzy, nie należy więc wydłużać czasu takich rozmów. Drudzy uważają, że każdy, kto ma ochotę zadzwonić na sekslinię, powinien mieć do tego nieograniczone prawo.

Przed belgijskim rządem twardy orzech do zgryzienia. Zainteresowani ministrowie mają miesiąc na przemyślenie sprawy, do której jak zapowiadają powrócą po urlopie.