Przynajmniej 10 tysięcy amerykańskich żołnierzy zostanie w Afganistanie na kolejne lata po oficjalnym zakończeniu operacji wojskowej w tym kraju. Według zapewnień Baracka Obamy i zgodnie z przyjętym harmonogramem wycofywania wojsk, misja miałaby zakończyć się pod koniec 2014 roku. Zakończenie misji to jednak - jak się okazuje - bardzo umowne określenie.

Żołnierze nie mieliby - jak początkowo mówiono - szkolić jedynie afgańskiej armii, ale i brać udział w operacjach antyterrorystycznych, co oznacza jednoznacznie działania bojowe i bardzo duże ryzyko dla ich życia i zdrowia. Eksperci twierdzą bowiem, że do takich zadań potrzeba przynajmniej 30 tysięcy wojskowych, bo mimo 11 lat operacji w tym kraju sytuacja jest tam daleka od ideału. "Wall Street Journal" podał, że generał John Allen - dowódca Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie - proponuje pozostawienie w tym kraju 15 tysięcy żołnierzy. Obecnie stacjonuje tam 66 tysięcy amerykańskich wojskowych i 37 tysięcy żołnierzy koalicji.

Barack Obama, który obiecał Amerykanom zakończenie operacji, będzie zapewne prosił sojuszników o wsparcie. Już toczą się rozmowy w sprawie wsparcia finansowego. Obama chce bowiem, aby wszyscy sojusznicy łożyli na utrzymanie afgańskiej armii. Chodzi też jednak o wsparcie wojskowe. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Pentagon chciałby, aby sporą część pozostawionych w Afganistanie żołnierzy stanowili wojskowi z innych państw.