Francuskie media bulwersuje sprawa nagrań ujawnionych przez byłego doradcę Nicolasa Sarkozy’ego - Patricka Buissona. Polityk potajemnie rejestrował rozmowy ówczesnej głowy państwa. Francuskie media spekulują, że ta sytuacja może pozbawić Sakrozy’ego szans na reelekcję.

Patrick Buisson - doradca Sarkozy'ego, dziennikarz, polityk i idol skrajnej prawicy potajemnie nagrywał w latach pracy dla prezydenta rozmowy z nim, jego współpracownikami i drugą żoną, Carlą Bruni. Fragmenty nagrań i ich transkrypcje opublikowały portal Atlantico.fr i tygodnik satyryczny "Canard Enchaine".

Sarkozy i Bruni już pozwali autora przecieków, a rzeczniczka rządu Najat Vallaud-Belkacem uznała tę sprawę za aferę "na skalę państwową". Minister sprawiedliwości Christiane Taubira określił postępowanie Buissona "zamachem na moralność publiczną i instytucje państwa".

W piątek dyrektor Atlantico.fr Jean-Sebastien Ferjou powiedział w mediach, że znany z kontrowersyjnych poglądów jak i metod działania Buisson "przyznawał w rozmowach z bliskimi, że traktował te nagrania jako ubezpieczenie na życie (...), zdając sobie sprawę, że ma wielu wrogów".

Henri Guaino piszący przemówienia dla Sarkozy’ego przyznał w jednym z wywiadów, że były prezydent czuje się zdradzony. Francuskie media uważają, że afera ta może uniemożliwić Sarkozy'emu powrót do polityki i start w wyborach w 2017 roku, którymi jest on tym bardziej zainteresowany, że wewnętrzne spory w jego partii UMP przysporzyły mu ostatnio popularności.

Dziennik "Le Monde" ujawnił dziś, że również sąd nakazał w 2013 roku podsłuchiwanie rozmów telefonicznych byłego prezydenta, w ramach śledztwa ws. domniemanych kontrybucji finansowych byłego dyktatora Libii Muammara Kadafiego na rzecz kampanii wyborczej Sarkozy'ego. Z nakazu sądu podsłuchiwani byli też jego dwaj byli ministrowie spraw wewnętrznych: Claude Gueant i Brice Hortefeux.

Informacje zebrane w ten sposób mogą okazać się wystarczające, by sąd postawił Sarkozy'emu zarzut "sprzedawania wpływów politycznych" i zapewne parę innych - pisze AFP i przypomina, że choć nie ma jeszcze oficjalnej deklaracji Sarkozy'ego, to jednak jego ambicje dotyczące powrotu do władzy "są już tajemnicą poliszynela".

Nie wiadomo, co kryją nieopublikowane jeszcze nagrania Buissona; adwokaci Sarkozy'ego i Bruni zabiegają o to, by zakazano ich ujawniania. Niektóre wypowiedzi prezydenta, prywatne jak i dotyczące polityki, zbulwersowały podobno Francję. Lewica wzywa do wszczęcia oficjalne śledztwa w tej sprawie i nakazu zajęcia nagrań.

(mn)