Ponad 2 promile alkoholu w organizmie miał 18-latek, który wracając z dyskoteki wiózł autem 5 osób. W pewnym momencie stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do rowu. Po wypadku zostawił rannych pasażerów i uciekł. Po dwugodzinnych poszukiwaniach 18-latka wytropił w rzepaku policyjny pies. Jak się okazało, mężczyzna nie miał prawa jazdy, jechał niezarejestrowanym autem ze skradzionymi tablicami.

Do zdarzenia doszło w niedzielę na jednej z dróg w powiecie jaworskim na Dolnym Śląsku. Kierowca osobowego mitsubishi tuż po 5 rano wracał z dyskoteki z piątką swoich znajomych. W pewnym momencie najprawdopodobniej stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do przydrożnego rowu, po czym uciekł zostawiając na miejscu rannych pasażerów.

Pogotowie zabrało do szpitala cztery osoby. Policja zaczęła szukać zbiegłego kierowcę. Ponieważ teren był rozległy, ściągnięto przewodnika z psem tropiącym. I to właśnie pies doprowadził policjantów do ukrywającego się na polu rzepaku mężczyzny.

18-letni mieszkaniec gminy Mściwojów został zatrzymany. Był kompletnie pijany. Badanie wykazało ponad 2 promile alkoholu w jego organizmie. Razem z nim na pobliskim polu schował się jeden z pasażerów.

Jak ustalili funkcjonariusze, młody kierowca nigdy nie miał prawa jazdy. Samochód nie był w ogóle zarejestrowany, nie miał badań technicznych oraz obowiązkowego ubezpieczenia. Miał za to założone skradzione tablice rejestracyjne.

(j.)