"Rozpoczynamy procedurę sporu zbiorowego" - powiedział przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz po posiedzeniu Zarządu Głównego organizacji. Jak dodał, oznacza to, że rozpoczyna się przygotowanie do strajku generalnego w oświacie. Według Broniarza, nie będzie to strajk ostrzegawczy, bo aby się odbył, decyzja musi zapaść w referendum.

"Rozpoczynamy procedurę sporu zbiorowego" - powiedział przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz po posiedzeniu Zarządu Głównego organizacji. Jak dodał, oznacza to, że rozpoczyna się przygotowanie do strajku generalnego w oświacie. Według Broniarza, nie będzie to strajk ostrzegawczy, bo aby się odbył, decyzja musi zapaść w referendum.
Poniedziałkowa pikieta "Prezydencie! Nie podpisuj!", zorganizowana m.in. przez ZNP /Paweł Supernak /PAP

Sławomir Broniarz powiedział, że ZNP domaga się od rządu dwóch rzeczy: złożenia w Sejmie wniosku o wycofanie ustaw wprowadzających reformę oświaty i zwiększenia nakładów na edukację.

Ustawy reformujące system szkolny w Polsce zostały w ubiegłym tygodniu uchwalone przez Sejm, a Senat nie wprowadził do nich poprawek. Jeśli podpisze je prezydent, rozpocznie się wygaszanie gimnazjów. Przywrócone zostaną 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea i 5-letnie technika, a w miejsce szkół zawodowych powstaną dwustopniowe szkoły branżowe.

Według ZNP reforma edukacji jest "nieuzasadniona i nieprzemyślana, wprowadza wieloletni chaos organizacyjny i programowy, naraża dziesiątki tysięcy nauczycieli na utratę pracy, a koszt jej wprowadzenia poniosą samorządy". Jak wyliczył związek, tylko w dwóch pierwszych latach reformy ten koszt to 985 mln zł.

W poniedziałek Sławomir Broniarz spotkał się w tej sprawie z prezydentem Andrzejem Dudą. Jak relacjonował po spotkaniu szef ZNP, prezydent zastrzegł, że na razie ustawy nie podpisze, bo jest ona w procesie konsultacji. Jeszcze dziś ZNP ma przedstawić swoje szczegółowe zastrzeżenia do reformy oświaty.

(ug)