Rząd nie zajął się wczoraj projektem ustawy o obrocie gruntami przygotowanym przez Ministerstwo Rolnictwa, bo - jak twierdzi premier - projekt nie jest jeszcze gotowy. Jak jednak dowiedziało się RMF, Polskie Stronnictwo Ludowe i Sojusz Lewicy Demokratycznej nie mogą porozumieć się co do treści dokumentu.

Ustawa o obrocie gruntami ma zapobiec spekulacji ziemią po wejściu Polski do UE. Od jej przyjęcia PSL uzależniał zaakceptowanie stanowiska negocjacyjnego w sprawie zakupu ziemi przez cudzoziemców. Ostatecznie jednak Jarosław Kalinowski uległ naciskom premiera Leszka Millera i unijnego komisarza do spraw poszerzenia Guentera Verheugena. Stanowisko negocjacyjne jest, a ustawy - nie ma.

Nad dokumentem dyskutują w tej chwili sami koalicjanci (zazwyczaj robią to specjaliści), którzy nie mogą porozumieć się w tej sprawie. „Spodziewam się protestów ze strony posłów SLD” – powiedział RMF Zbigniew Kuźmiuk, szef sejmowego klubu PSL. Chodzi o propozycję ludowców, aby ograniczyć powierzchnię gospodarstw rolnych w Polsce (do 300 ha). Według Kuźmiuka, może to uderzyć w interesy niektórych parlamentarzystów Sojuszu.

Premier ripostuje: „Nie sądzę, by ustawa w kogokolwiek uderzyła, a zwłaszcza w środowisko SLD” – twierdzi Miller. Jego zdaniem ta ustawa nie była tematem obrad rządu, ponieważ wcześniej ustalono stanowisko negocjacyjne. Wygląda więc na to, że SLD nie spieszy się z ustawą, bo wcześniej uzyskał poparcie SLD dla stanowiska negocjacyjnego. Sprawę dodatkowo ułatwiają konflikty w samym PSL, w którym powstały aż trzy różne projekty ustawy o obrocie ziemią.

foro RMF

17:20