Po ponad roku poszukiwań MSZ znalazło kandydata na ambasadora w Moskwie. Wybór jest zaskakujący. Naszą najważniejszą placówkę na Wschodzie miałby objąć Wojciech Zajączkowski, który dziś kieruje ambasadą w Bukareszcie - wynika z nieoficjalnych ustaleń "Wprost". Jego wyjazd mógłby zablokować już tylko prezydent - mówi informator tygodnika w MSZ.

Politycy Platformy do tej pory zapowiadali, że ambasadorem w Moskwie zostanie ktoś o silnej politycznej pozycji i dużym doświadczeniu międzynarodowym. Nieoficjalnie wiadomo, że ofertę wyjazdu do Rosji odrzucili m.in. były premier Włodzimierz Cimoszewicz oraz były wicepremier Janusz Steinhoff.

Dziś faworytem do stanowiska ambasadora w Moskwie jest Wojciech Zajączkowski, który obecnie kieruje naszą placówką w Bukareszcie. Nie jest to może postać pierwszoplanowa, ale to nowoczesny i doświadczony dyplomata. Świetnie zna region, pracował już na placówkach w Rosji, na Ukrainie i w Turkmenistanie. Pełnił też funkcję dyrektora departamentu wschodniego w MSZ - twierdzi rozmówca tygodnika.

Zajączkowski ma jeszcze jeden atut: cieszy się zaufaniem Donalda Tuska. Po wyborach w 2007 r. był doradcą premiera. Z ustaleń "Wprost" wynika, że zielonego światła na jego wyjazd do Moskwy nie dał jeszcze Bronisław Komorowski. Mamy nadzieję, że go nie zablokuje - mówi jeden ze współpracowników Radosława Sikorskiego. Urzędnicy w Pałacu Prezydenckim na razie nabierają jednak wody w usta. Sprawa powinna się rozstrzygnąć w ciągu tygodnia - twierdzi osoba z otoczenia głowy państwa.

Zajączkowski wcześniej wymieniany był także jako kandydat na ambasadora w Kijowie. Dziś wydaje się jednak, że większe szanse na wyjazd na Ukrainę ma któryś z byłych polityków Unii Wolności. Mówi się m.in. o Marcinie Święcickim i Henryku Wujcu. Większe szanse podobno ma ten drugi. To spekulacje - ucina pytania "Wprost" Wujec. Wujec mógłby być odebrany jako zbyt konfrontacyjny. Ma znacznie lepsze kontakty wśród pomarańczowych a na Ukrainie rządzi dziś przecież Wiktor Janukowycz - twierdzi jeden z polityków PO.