Kontrowersyjny pomysł krakowskiego gimnazjum w sprawie szkolnych szafek na książki. Rodzice za 150 zł mogą kupić boks do szatni, w którym uczeń będzie mógł przechowywać podręczniki. Opłata pobierana jest raz na trzy lata. Jak mówi w rozmowie z reporterem RMF FM dyrektor gimnazjum Barbara Chmura, decyzję podjęli rodzice.

Tylko małopolskie kuratorium oświaty - z dziesięciu, do których dzwonił reporter RMF FM - sprawdziło w osobnej kontroli, czy uczniowie mogą zostawiać zbędne podręczniki w szkole. W 90 procentach placówek stworzono taką możliwość. Takich kontroli nie było natomiast m.in. we Wrocławiu, Łodzi, Warszawie, Rzeszowie, Kielcach czy Lublinie.

Maciej Grzyb: Dlaczego szkoła sama nie zakupi bezpłatnych szafek dla uczniów?

Barbara Chmura: Dlatego, że nie mam funduszy i na pewno ich nie będę mieć.

Maciej Grzyb: Takie jest zalecenie z ministerstwa, żeby dzieci mogły zostawiać książki w szkole.

Barbara Chmura: Nie ma funduszy na to.

Maciej Grzyb: A czy pobieranie pieniędzy jest zgodne z prawem?

Barbara Chmura: Ja nie pobieram tych pieniędzy, proszę to zrozumieć. Rodzice sami wpłacają albo na konto rady rodziców, albo bezpośrednio do pani, która obsługuje radę rodziców.

Maciej Grzyb: Czyli to jest tak jakby prywatnie ktoś sobie umieścił tutaj szafkę?

Barbara Chmura: Tak jest.

Problemu ciężkich tornistrów nie dostrzega MEN. Dzieje się tak, mimo że to resort edukacji apelował do dyrektorów szkół o zapewnienie uczniom miejsc , gdzie mogliby zostawiać podręczniki. Z prośbą o interwencję rodzice mogą zwrócić się do kuratorium oświaty. Po zgłoszeniu urzędnicy będą musieli sprawdzić daną szkołę. Na ogólnopolską kontrolę placówek na razie nie ma co liczyć. Zostanie przeprowadzona, ale najwcześniej za dwa lata - dowiedział się reporter RMF FM Mateusz Wróbel.

Ja powiem z własnego doświadczenia, jak odwiedzamy szkoły jako pracownicy ministerstwa i jeździmy sporo po różnych placówkach, to praktycznie nie widziałem od dawna szkoły, w której nie byłoby takich miejsc zagwarantowanych - twierdzi Grzegorz Żurawski z MEN.