39-letni górnik zginął w rudzkiej części kopalni "Wujek". Podczas demontażu obudowy pracownik został przygnieciony przez skały stropowe. Do wypadku doszło prawie 800 m pod ziemią, w wyrobiskach dawnej kopalni "Śląsk".

Jeden z górników wykonujących tzw. rabunek, czyli demontaż obudowy, został przygnieciony przez obwał skał stropowych. O godz. 3.55 rozpoczęto akcję ratunkową, wydobyto go o 5.35, bez oznak życia - - poinformował Wojciech Jaros z Katowickiego Holdingu Węglowego, do którego należy kopalnia.

Górnik, który zginął w wypadku, był doświadczonym pracownikiem. W kopalni pracował 21 lat. Był żonaty, osierocił dwoje dzieci.

Szczegółowe okoliczności wypadku bada komisja z udziałem służb kopalnianych, holdingowych oraz Wyższego Urzędu Górniczego.

39-letni górnik to 16. w tym roku ofiara śmiertelna w polskich kopalniach węgla.

Ponad miesiąc temu do tragicznego wypadku doszło w kopalni "Krupiński" koło Pszczyny. W wyniku zapalenia metanu 820 m pod ziemią zginęli górnik oraz dwaj ratownicy. Ciało jednego z ratowników odnaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań. 11 górników zostało rannych.