Wrocławska policja sprawdza wczorajsze zamieszanie na placu Grunwaldzkim. Ruch został wstrzymany na kilka godzin, gdy w pobliżu przystanku przechodzień znalazł pakunek wielkości paczki papierosów, z wystającymi przewodami. Okazało się, że to zgubione przez pracownika urządzenie do automatycznej zmiany zwrotnicy - ustaliła reporterka RMF FM Barbara Zielińska.

Policja przesłuchuje świadków w tej sprawie i zbiera dowody. Jednak ze wstępnych ustaleń wynika, że to nie był ani głupi żart, ani zamierzone działanie - a błąd człowieka. Dość kosztowny, bo akcja kosztowała kilkanaście tysięcy złotych. Trzeba było zamknąć ulicę i ewakuować 450 osób.

Wszystko wskazuje na to, że konserwator torów nie poniesie kary za swoje roztargnienie.