Wrocławski sąd uchylił zakaz wykonywania obowiązków wobec dyrektorki szkoły, na terenie której w lipcu zginął rażony prądem 15-letni Filip. Według prokuratury dyrektorka wiedziała, że przez siatkę odgradzającą boisko szkolne od podwórka płynie prąd.

Zakaz uchylono, ponieważ uznano, że kobieta nie będzie wpływać na przebieg śledztwa. Nie oznacza to jednak, że dyrektorka może wrócić do pracy. W obowiązkach zawiesiła ją bowiem także gmina, czyli jej pracodawca. Urzędnicy zastrzegli, że zakaz zostanie odwołany, gdy prokuratura zakończy postępowanie w tej sprawie.

Tu jednak wciąż pojawiają się nowe wątki. Ostatnio śledczy ustalili, że dwa tygodnie przed tragedią dyżurny jednego z komisariatów przyjął zgłoszenie telefoniczne od jednej z wrocławianek – kobieta sygnalizowała, że szkolna siatka jest pod napięciem. Policjant odesłał ją jednak do pogotowia energetycznego. Wciąż otwarte pozostaje więc pytanie, kto wiedział o tym, że prąd płynie przez siatkę na szkolnym boisku.