Sytuacja w regionach Polski dotkniętych przez wichury powoli stabilizuje się, a liczba osób pozbawionych prądu sukcesywnie maleje – podało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Porywisty wiatr powinien osłabnąć w nocy z niedzieli na poniedziałek.

Wojewodowie otrzymali w niedzielę polecenie, by uruchomić procedury szacowania strat po wichurach. Dane na ten temat mają spłynąć do Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, które - jeśli zajdzie potrzeba, rozpocznie przekazywanie pieniędzy dla poszkodowanych. Szef resortu, minister Andrzej Halicki, zaapelował o szczególne monitorowanie sytuacji osób chorych, które muszą korzystać z urządzeń elektrycznych ze względów zdrowotnych oraz sprawdzenie, czy służby posiadają odpowiednią ilość sprzętu do prowadzenia interwencji.

Jeszcze w niedzielę rano, bez prądu było 350 tys. odbiorców w całym kraju. Jak zapewnia RCB, awarie są sukcesywnie usuwane. Najtrudniejsza sytuacja jest w woj. Pomorskim, zachodniopomorskim i wielkopolskim.

Strażacy mają mnóstwo pracy

W związku z wichurami straż pożarna w całej Polsce od soboty interweniowała już kilka tysięcy razy.

Akcje strażaków polegają głównie na usuwaniu połamanych drzew, zabezpieczaniu zniszczonych i uszkodzonych reklam oraz dachów.

Strażacy apelują, by w miarę możliwości, podczas wichury, nie wychodzić z domów. Jeśli jesteśmy na zewnątrz, nie chowajmy się pod drzewami, wiatami przystanków czy słupami linii energetycznych. Silne podmuchy wiatru mogą być też bardzo niebezpieczne podczas jazdy samochodem - tłumaczył rzecznik komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Paweł Frątczak.

Jak poinformował Frątczak, silny wiatr uszkodził w całym kraju 651 dachów budynków, w tym 471 mieszkalnych oraz 180 gospodarczych. 26 osób zostało poszkodowanych. Działa cały krajowy system ratowniczo-gaśniczy. Docieramy do każdego, komu jest ta pomoc potrzebna. Te działania są w dalszym ciągu prowadzone - poinformował rzecznik.