Noclegownia dla bezdomnych, miejsce schadzek i spotkań grafficiarzy - do tego służą wagony pozostawione na bocznicy w Krakowie-Mydlnikach. 25 z nich zamiast wozić pasażerów od ponad pół roku oczekuje na naprawę rewizyjną.

Wagony pierwszej i drugiej klasy są niezabezpieczone i nikt się nimi nie przejmuje. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że w pobliżu nie pojawiają się żadni Sokiści.

Wagony stoją w Krakowie-Mydlnikach co najmniej od pół roku, ciesząc oko wandali i bezdomnych. Z opisu wynika, że przyjechały w Katowic i Bielska-Białej.

"Wagony z bocznicy w Krakowie czekają na swoją kolej" - tak można podsumować odpowiedź PKP Intercity na naszą interwencję. Remonty i przeglądy wagonów idą zgodnie z planem - twierdzi rzeczniczka firmy Beata Czemerajda. Jak przyznała, część wagonów niszczeje, bo firma ma kłopot z ich pilnowaniem. Przy tak dużym terenie zdajemy sobie sprawę, że cały czas musimy monitorować sytuację - mówi Czemerajda.

Najwidoczniej monitoring nie jest mocną stroną firmy. Rzeczniczka zapowiada, że pod koniec roku spółka będzie miała 100 wagonów więcej niż teraz. Na razie każdego dnia jeździ ich 1200, czyli dokładnie tyle samo, co w grudniu. Przed wagonowym paraliżem spółkę ratuje tylko jedno: lato. Zimą awarii może być znacznie więcej.

Paweł Świąder