Wśród siedmiu Palestyńczyków, którzy zginęli wczoraj w izraelskim ataku w Strefie Gazy, znalazł się jeden z wojskowych dowódców Hamasu. Rzecznik resortu obrony potwierdził, że celem rajdu był niebezpieczny terrorysta. Hamas zapowiedział odwet.

Wieczorem izraelskie myśliwce F-16 i śmigłowce szturmowe Apache zaatakowały samochód, jadący jedną z dzielnic miasta Gazy. 7 Palestyńczyków zginęło na miejscu, a 47 odniosło rany. Dwie z izraelskich rakiet trafiły w dom mieszkalny w centrum Gazy.

Była to pierwsza tego rodzaju akcja Izraela od rozpoczęcia wojny w Iraku. Celem był dowódca Hamasu Saad al-Arabid, odpowiedzialny za szereg krwawych akcji terrorystycznych. W pojeździe znajdowało się też dwu jego współpracowników. Al-Arabid kierował oddziałem w Strefie Gazy zbrojnego ramienia Hamasu - Brygad Ezedina al-Kasima. Hamas natychmiast zapowiedział krwawy odwet. Taką deklarację złożył cytowany przez agencję Associated Press przedstawiciel organizacji w Gazie.

foto Archiwum RMF

09:30