Uliczne lampy na terenie całego Poznania po nocy nie gasną w ogóle albo gasną i po chwili znowu się zapalają. Ta sytuacja trwa już nieprzerwanie od pięciu dni, mimo że według zapewnień urzędników, nad usunięciem awarii pracuje cały zespół specjalistów.

Zarząd Dróg Miejskich poinformował, że uszkodzeniu uległ system sterowania ulicznymi latarniami. Chodzi o urządzenia, które odpowiadają za włączanie i wyłączanie lamp. Te sterowane są za pomocą oprogramowania komputerowego. Nie wiadomo jednak, co dokładnie wywołało usterkę. Urzędnicy nie przesądzają na razie, czy mogło to być np. włamanie do systemu informatycznego czy rodzaj usterki technicznej. 

To rzeczywiście bardzo poważna awaria, uszkodzeniu uległo około 80 procent urządzeń sterujących, czyli tak naprawdę oświetlenie nie działa prawidłowo na obszarze całego miasta - mówi w rozmowie z RMF FM Tomasz Libich z ZDM w Poznaniu.

W praktyce urządzenia wyglądają jak szafy albo skrzynie stojące na ulicach. Pracownicy ZDM muszą zajrzeć do każdego z nich (w sumie w całym Poznaniu to około 300 sztuk), zresetować urządzenia sterujące i wgrać oprogramowanie od nowa. Miasto ma podejrzenia co do przyczyn całego zamieszania, ale na razie nie chce ich zdradzać.

Działania w kierunku wykrycia przyczyny są robione. Mamy pewne scenariusze, ale trudno mówić o przyczynie publicznie, jeśli nie mamy jeszcze absolutnej pewności. Teraz najważniejsze jest przywrócenie oświetlenia ulicznego w Poznaniu.(...) Nie wiadomo jeszcze, jakie będą ostateczne koszty, które będzie musiało ponieść miasto w związku z awarią. Trwa teraz diagnostyka, po jej zakończeniu będzie czas na podsumowania - dodaje Tomasz Libich z ZDM.

Nie wiadomo jeszcze, jak długo potrwa przywracanie systemu ulicznego oświetlenia w Poznaniu do pełnej sprawności. Niewykluczone, że potrwa to nawet kilkanaście dni. 

Według nieoficjalnych informacji, rachunek za prąd dla miasta, w związku z awarią, będzie o kilkanaście tysięcy złotych wyższy. 

Opracowanie: