Tak wielkich środków ostrożności nie było w USA od zamachów z 11 września 2001 roku. Departament Bezpieczeństwa Krajowego obawiała się, iż al-Qaeda będzie chciała przeprowadzić atak na jeden z sylwestrowych festynów.

W Nowym Jorku, Waszyngtonie, Los Angeles, Las Vegas wystrzałom korków szampana towarzyszył huk śmigłowców i myśliwców patrolujących niebo. Bawiące się tłumy były pod obserwacją dziesiątków tysięcy policjantów, w tym snajperów rozmieszczonych na dachach.

Na nowojorskim Times Square, gdzie bawiło się około miliona osób, funkcjonariusze rozmieścili betonowe zapory, zaspawali włazy kanalizacyjne i usunęli kosze na śmieci. Pojawiły się też bramki wykrywające metal. Musieli przez nie przejść wszyscy uczestnicy zabawy.

Amerykanie mieli dylemat: czy warto zaryzykować i przyjść na festyn? Odpowiadał im burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg: Apeluję do wszystkich, by pozostawili obawy o bezpieczeństwo zawodowcom. Reszta z nas powinna przyjść na Times Square, to będzie fantastyczna noc.

Nowojorczycy traktowali udział w imprezie, jak wyzwanie rzucone terrorystom. Jednak w innych miastach USA, na przykład w Las Vegas, sylwestrowych gości jest znacznie mniej.

07:00