"Jest to bardzo trudna sytuacja, ponieważ mamy wakacje, a ostatni weekend to tak naprawdę absolutny szczyt sezonu" - tak ogromne problemy w organizacji powrotów oszukanych klientów upadłego biura Alfa Star tłumaczy rzeczniczka Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Z Martą Milewską rozmawiał dziennikarz RMF FM Bogdan Zalewski.

"Jest to bardzo trudna sytuacja, ponieważ mamy wakacje, a ostatni weekend to tak naprawdę absolutny szczyt sezonu" - tak ogromne problemy w organizacji powrotów oszukanych klientów upadłego biura Alfa Star tłumaczy rzeczniczka Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Z Martą Milewską rozmawiał dziennikarz RMF FM Bogdan Zalewski.
Biuro podróży Alfa Star /Tomasz Gzell /PAP

Bogdan Zalewski: Bardzo trudno jest znaleźć miejsca w samolotach?

Marta Milewska: Tak. Jest mało wolnych miejsc w samolotach rejsowych, które regularnie latają na tych trasach. A dwa, że nie ma dużego dostępu do samolotów czarterowych. Do tego jest też weekend i utrudniony jest kontakt z wieloma kontrahentami biznesowymi, więc naprawdę nie jest łatwo. Oczywiście problemem jest też tutaj skala, bo niestety mamy do czynienia z bardzo dużą grupą ludzi.

1600 osób znajduje się poza granicami naszego kraju.

Tak. Natomiast już po tym wczorajszym wieczorze, a tak naprawdę nocy, kiedy okazało się, że w wielu miejscach nie są opłacone hotele, wiemy, że trzeba jak najprędzej tych ludzi sprowadzić do kraju. Nie wiadomo, jak ta sytuacja tam na miejscu będzie się rozwijać.

Czy oni mają gdzie mieszkać? Co z pieniędzmi? Co z podstawową opieką dla tych ludzi?

Wczoraj wieczorem okazało się, że niestety nie mają gdzie mieszkać. To chodzi m.in. o turystów z Turcji, z Bułgarii, ale też z Grecji. Turyści zostali wyproszeni ze swoich pokoi. Natomiast na szczęście te osoby wróciły i mogły spokojnie przenocować. Udało się to zorganizować pomimo późnej pory dzięki kontaktom z ubezpieczycielem, naszymi służbami konsularnymi oraz rozmowom z kontrahentami czyli hotelami. Koszty zostaną pokryte z gwarancji ubezpieczeniowej.

Dlaczego biuro Alfa Star nie współpracuje z Mazowieckim Urzędem Marszałkowskim?

Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Należałoby je zadać firmie. My możemy tylko ubolewać, bo mamy bardzo duże doświadczenie w sprowadzeniu turystów do Polski.

Jak pani ocenia taką postawę?

Trudno mi inaczej oceniać taką postawę niż negatywnie. Jest to olbrzymie wsparcie, kiedy zarząd, dyrekcja, przedstawiciele biura podróży pomagają i sygnalizują. Z takimi sytuacjami mieliśmy już wcześniej do czynienia. Wiadomo, to jest biznes. Tu może się wszystko wydarzyć. To może być upadek niezawiniony przez firmę. Natomiast to jest wielka odpowiedzialność za ludzi, których się wysyła do innych krajów. Wydaje się, że właściwą postawą byłby po pierwsze kontakt z nami, przekazanie nam wszelkich informacji, które są nam przecież niezbędne do zorganizowania tej pomocy.

Użyła pani słowa "biznes". Z biznesem wiążą się pieniądze, także ubezpieczenia, prawda? Gwarancja ubezpieczeniowa dla Alfa Star, wg. oświadczenia firmy ubezpieczeniowej, opiewa na kwotę 20 milionów złotych. Na co to wystarczy?

To jest kolejna niewiadoma, ponieważ to jest dosyć spora gwarancja, z której w pierwszej kolejności będą pokrywane koszty powrotu turystów do kraju, a to co zostanie, to będą wypłaty roszczeń. Natomiast my ciągle nie wiemy, ile firma sprzedała wycieczek osobom, które jeszcze nie wyleciały, więc nie wiemy, jaka to jest skala. Nie wiemy też, jakiej wysokości zaliczki te osoby wpłaciły. A zatem nie wiemy, na jakie kwoty te roszczenia będą opiewać. Osób, które nie wyleciały, a wykupiły wycieczki mają bardzo dużo czasu, ponieważ ustawodawca ustalił aż rok. Można przypuszczać, że dopiero pod koniec roku będzie wiadomo, ile tych pieniędzy jest i jakie są roszczenia.

Czyli klienci na długo zapamiętają te pechowe wakacje.

Obawiam się, że niestety tak. Tak to właśnie jest skonstruowane i niestety w tej sytuacji trudno tutaj o inne rozwiązanie.

A ile pieniędzy może wyasygnować Mazowiecki Urząd Marszałkowski na pomoc dla tych ludzi?

My oczywiście uruchamiamy gwarancję ubezpieczeniową. Wszystko zależy od tego, jakie będą koszty sprowadzania turystów do kraju. Niestety mamy do czynienia z dość sporą grupą i okazuje się, że te powroty nie były opłacone i wiele samych pobytów nie było w ogóle opłaconych przez biuro podróży. Jest dużo niewiadomych w tym momencie. Teraz kluczową kwestią jest zapewnienie tym ludziom bezpiecznego powrotu do domu i na tym się obecnie koncentrujemy. Kwestia składania roszczeń będzie rozstrzygana w kolejnych miesiącach.

Czytam listę podaną na państwa stronie internetowej, gdzie i ilu Polaków znajduje się poza granicami naszego kraju i to są bardzo odległe zakątki: od Turcji poprzez Bułgarię, Wyspy Kanaryjskie, Sycylię, Grecję. Jak to wszystko zorganizować? To jest niesamowite przedsięwzięcie, prawda?

Zgadza się. To jest olbrzymie przedsięwzięcie. Mamy tutaj do czynienia ze splotem różnych nieprzychylnych sytuacji. Z jednej strony niestety biuro ogłosiło upadłość w weekend, co naprawdę utrudnia pracę.

Wiadomo, jak się pracuje w weekend.

Tu nawet nie chodzi o nas. Bo my tu pracujemy normalnie, jeżeli można nazwać normalną pracę do późnych godzin nocnych. Tu chodzi o kontakt z różnymi firmami, które mogą nam pomóc w tym momencie. Drugą kwestią jest ostatni tydzień wakacji. To jest czas, w którym jest największy ruch lotniczy i kiedy jest najmniejsza dostępność samolotów czy miejsc w samolotach, więc to jest wielkie utrudnienie. Zupełnie inaczej taka sytuacja wyglądałaby, gdyby taka upadłość nastąpiła w listopadzie czy nawet we wrześniu. Wówczas zdecydowanie łatwiej jest zorganizować te powroty. Tutaj  trzeba będzie nie tylko szukać samolotów i czarterów, ale również w wielu przypadkach szukać transportu autobusowego, dzięki któremu ci ludzie dojadą na właściwe lotniska. To jest olbrzymi wysiłek.

(abs)