"Ja nie znam sprawy, nie męczcie mnie" - tak Donald Tusk zareagował na pytania dziennikarzy, którzy na konferencji prasowej próbowali się dowiedzieć, do kogo mogą zwrócić się o pomoc poszkodowani atakiem zimy. Na Lubelszczyźnie kilkadziesiąt miejscowości jest odciętych od świata, na Dolnym Śląsku wiatr pozrywał dachy. Premier zreflektował się kilkanaście minut po konferencji. Przyznał też, że o skali problemu dowiedział się dopiero od dziennikarzy. "Trochę jestem poirytowany ospałością" - stwierdził.

Wszędzie tam, gdzie ludzie lub instytucje nie dają sobie rady w związku z przedłużającymi się mrozami i śniegiem, ja rozważę pomoc. Oczywiście będzie musiało być to uzasadnione jakąś szczególną sytuacją - stwierdził na konferencji prasowej Donald Tusk. Zapewnił, że trwa zbieranie informacji, które miejscowości potrzebują pomocy.

Dopytywany o to, do kogo mają zwracać się poszkodowani, stwierdził: Ja nie znam sprawy, nie męczcie mnie. Są instytucje odpowiedzialne - w przypadku rządu jest to Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Tam trafiają wszystkie sygnały o sytuacjach klęskowych. Ja nie mam pełnej wiedzy na temat pretensji obywateli - uzasadnionych z reguły - do pracy samorządu. Do mnie nie dotarła informacja o jakichś dramatycznych zdarzeniach, ale to sprawdzę - podkreślił.

Zreflektował się kilkanaście minut później. Dzwoniłem do pani wojewody i prosiłem, żeby możliwie szybko pojawiła się tam na miejscu - powiedział w rozmowie z TVN24. Otrzymałem informację, że zabezpieczono ewentualność tych drastycznych przypadków typu: ludzie wymagający dializy czy chorzy. Nie było na razie takiej potrzeby, ale na taką ewentualność śmigłowce straży granicznej podobno są gotowe - dodał.

Przyznał, że dopiero od dziennikarzy dowiedział się, jaka jest skala problemu. Dopiero dzięki waszym sygnałom zobaczyłem, że trzeba tam znowu trochę potrząsnąć ludzi, że trzeba działać ponadstandardowo. Trochę też jestem poirytowany ospałością i czasami lekceważeniem tego typu spraw, ale mam nadzieję, że tutaj zaczną działać już naprawdę energicznie - podsumował.

Najtrudniejsza jest sytuacja na Lubelszczyźnie, gdzie kilkadziesiąt miejscowości jest odciętych od świata.