16-latka zginęła w czasie szkolnej wycieczki w jaskini Studnisko na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Dziewczynę przygniótł odłamek skał. Pozostałe 6 osób zostało zabranych do szpitala w Częstochowie. Są w szoku. Nie wiadomo, czy prokuratorom uda się dziś z nimi porozmawiać.

Późnym wieczorem siedmioro uczniów z trójką instruktorów chciało zobaczyć kompleks jaskiń na terenie rezerwatu Sokole Góry. Gdy zeszli do jednej z jaskiń doszło do wypadku. Na 16-latkę runął duży fragment skały.

Pozostałe 6 osób zostało zabranych do szpitala. Mają różne obrażenia, w większości są to potłuczenia, ale część jest w dużym szoku - mówiła Joanna Lazar, rzecznik częstochowskiej policji.

Jak się dowiedziała reporterka RMF FM Anna Kropaczek, troje nastolatków jest mocno wyziębiona. Jedno z dzieci ma wstrząśnienie mózgu, inni potłuczenia rąk, nóg, brzucha. Młodzież jest w szpitalu w Częstochowie.

Są w szoku po tragedii. Policjanci i prokurator będą chcieli ich przesłuchać, ale nie wiadomo, czy dziś będzie to możliwe.

40-osobowa grupa przyjechała na wycieczkę z woj. kujawsko-pomorskiego.

Policjanci i prokurator przesłuchują teraz opiekunów. Chcą wyjaśnić, czy mają odpowiednie uprawnienia do prowadzenia takich wycieczek i czy wyprawa była dobrze zorganizowana.

Jaskinia Studnisko należy do najgłębszych na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. To jedna z najtrudniejszych jaskiń na Jurze. Ma około 70 metrów głębokości. Jak powiedział nam ratownik Piotr van der Coghen to tyle, ile mierzy 15-piętrowy wieżowiec. Dodał, że nie jest to odpowiednie miejsce dla niedoświadczonych grotołazów. Już wcześniej dochodziło w niej do wypadków.

16-letnią dziewczynkę przygniótł duży fragment skały. Kiedy na miejsce przybyli ratownicy, skały wciąż z na nich się osypywały.

(abs)