Policja utworzy bazę danych wszystkich sprawców uprowadzeń i metod ich działania - ujawnia "Rzeczpospolita". Dziennik dotarł do specjalnego raportu, opracowanego na zlecenie prokuratora generalnego.

Ofiarami porwań są głównie biznesmeni z dużych miast. Porywacze to niemal zawsze osoby karane za inne przestępstwa. Najskuteczniej ścigają ich CBŚ i prokuratury wysokiego szczebla - wynika z raportu na temat porwań, jaki opracował specjalny zespół policjantów, prokuratorów i funkcjonariuszy ABW, do którego dotarł dziennik.

Zespół, powołany przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta, przeanalizował ponad sto porwań z lat 2005-2010 i opracował standard postępowania dla śledczych. Z raportu wynika, że w ciągu sześciu lat w Polsce porwano 160 osób, w tym 19 kobiet. Większość ofiar wróciła do domów, choć sprawców nie zawsze ujęto. Bandyci za cel brali głównie mężczyzn w wieku od 30 do 40, prowadzących działalność gospodarczą. Dwie sprawy dotyczyły porwań dzieci do 7 lat.

94 proc. porywaczy to mężczyźni. Na 319 sprawców kobiet było tylko 10 - podaje raport. Zmienia się sposób działania sprawców. Kiedyś więcej było prostych porwań, listy z żądaniami okupu. Dziś do kontaktu z rodzinami ofiar używają najnowocześniejszych środków techniki - mówi dr Alfred Staszak, prokurator, autor książki o uprowadzeniach. Skuteczność rozwiązywania spraw porwań sięga średnio 85 procent.

Procedura działań dla śledczych, zajmujących się porwaniami, opracowana przez prokuratorsko-policyjny zespół, będzie niejawna. Ale wiadomo, że śledztwa mają trafiać co najmniej do prokuratur okręgowych i komend wojewódzkich. Policja musi informować prokuratora o czynnościach operacyjnych. Powstanie też - na bazie zespołu ds. poszukiwań celowych, jaki działa w CBŚ - Centrum ds. uprowadzeń, które będzie się angażować w takie sprawy.