Jestem zadowolony z dotychczasowego przebiegu leczenia - tak doktor Marek Kawecki ocenia stan dziewięciu rannych górników przebywających w siemianowickiej oparzeniówce. Wszyscy trafili tam po wypadku w kopalni "Krupiński" w Suszczu. W czwartek wieczorem doszło tam do zapalenia metanu. Zginął jeden górnik i jeden z ratowników, którzy pospieszyli z pomocą.

W sumie w wypadku poszkodowanych zostało 20 osób, 11 górników trafiło do szpitali.

Obecnie dziewięciu górników znajduje się w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich (CLO), dwaj lżej ranni w szpitalu w Jastrzębiu Zdroju. Mają poparzone od 10 do 50 proc. powierzchni ciała. To oparzenia m.in. głowy, klatki piersiowej i rąk.

Stan leczonych w CLO lekarze określają jako stabilny. Stabilizują się parametry badań biochemicznych krwi, poszkodowani są w pełni wydolni krążeniowo i oddechowo - powiedział dr hab. Marek Kawecki z siemianowickiej oparzeniówki podczas konferencji prasowej.

Pacjenci są leczeni w komorze hiperbarycznej. W przypadku jednego z górników jest to utrudnione, bo chorował na zapalenia zatok i z powodu bólu w atmosferze podwyższonego ciśnienia terapię trzeba było przerwać. Nie wpłynęło to jednak negatywnie na stan jego zdrowia - zapewnił lekarz. Poza tym pacjenci otrzymują antybiotyki i leki wzmacniające odporność.

Doktor Kawecki zaznaczył, że rokowanie zależy od głębokości i rozległości oparzenia i ogólnego stanu chorego. W przypadku oparzenie dróg oddechowych przełomowy jest okres pomiędzy 10. a 14. dobą po oparzeniu. Lekarze starają się, by chorzy mieli jak najmniejsze blizny. Na razie nie są planowane żadne obiegi operacyjne.

Górnicy zostali zbadani przez lekarzy różnych specjalności. Ortopeda wykluczył urazy kości, okulista stwierdził oparzenie spojówek u większości pacjentów. Jeden był niegroźnie podtruty tlenkiem węgla.

Zarówno górnicy, jak i ich bliscy są pod opieką psychologów klinicznych. W tej chwili górnicy są we wczesnej fazie wyprowadzania ze wstrząsu pourazowego i zaczynają analizować przebieg wypadku i dyskutować. Widzę, że te dyskusje są bardzo żywe, wspominają tragiczne zdarzenia - powiedział dr hab. Kawecki.