Stan zdrowia najciężej rannych górników z kopalni Mysłowice-Wesoła stabilizuje się. W przypadku czterech mężczyzn jest to jednak wciąż stan krytyczny, w przypadku trzech kolejnych - bardzo ciężki. Do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich dziś znów przewieziono z innego szpitala kolejnego górnika.

W chwili wypadku mężczyzna przebywał w podobnych warunkach, jak ci górnicy, którzy leżą w siemianowickiej oparzeniówce. Lekarze chcą sprawdzić, czy nie ma on poparzonych dróg oddechowych. Profesor Marek Kawecki poinformował, że dziś 7 kolejnych rannych górników przeszło operacje. Były to operację dotyczące resekcji martwicy i oczyszczenia rań oparzeniowych. Wszystkie operacje się udały - zapewnił prof. Kawecki.

Dla 8 poparzonych górników lekarze prowadzą hodowlę komórek skóry. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za niespełna 3 tygodnie będzie można myśleć o jej aplikacji na rany oparzeniowe.

W kopalni Mysłowice-Wesoła zakończyła się natomiast budowa tamy przeciwwybuchowej. Grupa specjalistów zadecyduje teraz, kiedy ratownicy będą mogli wznowić poszukiwanie górnika, który zaginął po wybuchu metanu w poniedziałek wieczorem.

W poniedziałek wieczorem w należącej do Katowickiego Holdingu Węglowego kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do zapalenia bądź wybuchu metanu. W strefie zagrożenia na głębokości 665 m znajdowało się wówczas 37 górników. 36 wyjechało na powierzchnię, 31 trafiło do szpitali. Jednego z górników, 42-letniego kombajnisty, dotąd nie odnaleziono.

W akcji stale uczestniczy 8-10 zastępów ratowników - to 40-50 osób. Ratownicy już parokrotnie podejmowali próby dotarcia do zaginionego. W środę pokonali ok. 200 m z ok. 700 dzielących ich od górnika. Warunki na ich drodze okazały się jednak na tyle trudne, że konieczna stała się budowa dodatkowego kanału wentylacyjnego, tzw. lutniociągu. Do czwartkowego popołudnia zabudowali lutniociąg na 150-metrowym odcinku, na którym mogli poruszać się bezpiecznie.

W czwartek rano zadymienie w wyrobisku ograniczało widoczność do pół metra. Wobec obawy o stabilność atmosfery w wyrobisku zdecydowano o budowie tamy przeciwwybuchowej. Tama składa się z dwóch oddalonych o prawie cztery metry ścian, które przegradzają chodnik. Przestrzeń między nimi wypełnia materiał szybkowiążący - łącznie wtłoczono tam ok. 50 ton tego materiału.

Tama ma służyć bezpieczeństwu ratowników. Stanęła w chodniku, którym powietrze dopływa do zagrożonego rejonu. W razie, gdyby wzrosło tam stężenie metanu, umożliwi odcięcie dopływu powietrza, aby zminimalizować ryzyko wybuchu czy ryzyko pożaru.

Po katastrofie do szpitali trafiło 31 górników. W piątek rano nadal przebywało 26 z nich.

Najciężej rannych umieszczono w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich. Dziś leczono tam 19 górników, wśród nich siedmiu na oddziale intensywnej opieki medycznej. Jak podawali tamtejsi lekarze, ich stan nie zmieniał się. W czwartek specjaliści określali stan czterech górników z intensywnej terapii jako krytyczny, niestabilny, trzech innych z OIOM-u jako bardzo ciężki, ale stabilny, a leczonych na oddziałach "oparzeniówki" - ciężki, stabilny.

(mpw)